Ene, due, śmierć

Recenzja książki Ene, due, śmierć
Dziś mam okazję zaprezentować debiut M.J. Arlidge - „Ene, due śmierć”. To książka, w której po raz pierwszy pojawia się inspektor Helen Grace. Bestseller przetłumaczono na 21 języków. M. J. Arlidge przez piętnaście lat pracował dla telewizji, specjalizując się w produkcjach spod znaku drama. Ostatnie pięć spędził przy produkcji kilku seriali kryminalnych dla ITV emitowanych w godzinach najlepszej oglądalności, w tym The Little House, Undeniable oraz znanych ze stacji Tele 5 Rozdartych. Aktualnie pisze scenariusze do "Milczącego świadka" (w Polsce dostępny na BBC Entertainment). „Ene, due, śmierć” to mój trzeci przeczytany thriller w życiu i przyznaję, że coraz bardziej wciąga mnie ten gatunek literacki.

„Ene, due, śmierć” to śmiertelna wyliczanka w świecie, gdzie najbliższa osoba staje się wrogiem, a każda podjęta decyzja może być ostatnią w życiu. Dla Helen Grace praca w policji jest wszystkim. Natomiast dla mordercy, którego tropi, śmierć to gra. Gra, w której jedna z dwóch uwięzionych osób musi zabić, aby odzyskać wolność. Ile jeszcze osób będzie musiało zginąć, by złapano winowajczynię? Jaki sekret skrywa Helen? Na jakiej zasadzie wybierane są ofiary? Kto dopuścił się korupcji? Oraz chyba najważniejsze: Kim jest zabójca?

Kolejna książka wydawnictwa Czwarta Strona i kolejna wybitna okładka. Fenomenalnie wpasowali w tytuł zarówno broń, jak i telefon. Przyznam szczerze, że nie zauważyłam tego na początku, dopiero gdy dłuższą chwilę jej się przyglądałam, dostrzegłam te detale. Do tego motyw opuszczonej piwnicy w tle nadający mrocznego charakteru i wywołujący ciarki na ciele. Właśnie o to chodzi, by okładka nie była ani przekombinowana, ani zbyt prosta i do tego idealnie oddająca klimat książki. Ta posiada wszystkie te cechy. Na pierwszych stronach od razu rzuca się w oczy oryginalna numeracja rozdziałów oraz czcionka. Od samego początku wiemy, że rozdziałów będzie 117. Można powiedzieć, że to celowy zamysł wydawcy i ta numeracja jest swoistym odniesieniem do tytułowej wyliczanki. Natomiast rozmiar czcionki jest idealnie dopasowany, a papier, na którym wydrukowano książkę nie jest śnieżnobiały, co wpływa na komfort czytania.

„Ene, due, śmierć” jest niesamowitym, ciągle trzymającym w napięciu thrillerem. Gdy już w połowie książki sądziłam, że wiem, kim jest tajemniczy zabójca, na kolejnych stronach autor wprawiał mnie w zdumienie. Podczas całej lektury próbowałam się wczuć w rolę osoby uwięzionej i postawionej w sytuacji: „Musisz zabić, aby przeżyć”. Nie wiem, czy byłabym w stanie zabić bliską mi osobę, aby odzyskać wolność, ani jak czułabym się po takim czynie. Czy byłabym w stanie żyć z takim brzemieniem emocjonalnym? Wątpię. Albo czy osoba, którą się kocha i do której mamy zaufanie, nie zmieni się w bezwzględnego drapieżnika i nie zabije nas z zimną krwią, aby wyjść na wolność?

„(...)Ostatecznie każde z nas to tylko zwierzę, które wydrapałoby drugiemu oczy, by przeżyć.(...)”

Ciekawym również zabiegiem było opisywanie wspomnień zabójcy i oznaczenie tych fragmentów kursywą, aby ułatwić czytelnikowi zapoznanie się z treścią. Pojawiające się co jakiś czas retrospekcje pomagają zrozumieć, czym kierował się zabójca i co sprawiło kim się stał.

Pojawiły się również minusy. Niewiele, jednak warto o nich wspomnieć. Autor, mimo że miał szansę zagłębić się w psychikę ofiary i ukazać jej emocje, nie wiedząc czemu zaniechał tego. Nie ukrywam, trochę mnie to rozczarowało, bo jak poznawaliśmy w retrospekcjach psychikę mordercy, tak zabrano możliwość poznania lepiej ofiar psychopaty. Po drugie, przez cała książkę dręczył mnie pewien motyw. Za każdym razem, gdy zamykano dwie osoby, otrzymywały one broń z jednym nabojem i telefon z wiadomością. O ile wiadomość można było odczytać, tak wykonać połączenia alarmowego nie? Nie wiem, jak w innych krajach, ale w Polsce nawet z zablokowanego telefonu można wykonać takie połączenie i zawiadomić odpowiednie służby o dokonaniu przestępstwa, w tym przypadku porwania.

Podsumowując, książkę polecam każdemu, zarówno stałym czytelnikom thrillerów, jak i osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem. Na pewno Was nie rozczaruje. Mało tego, na pewno Was zachęci do sięgania po kolejne powieści autora. Na samym końcu książka zawiera fragment kolejnej tego autora, „Powiedz panno gdzie ty śpisz”, która ukaże się już we wrześniu. To nie koniec wyliczanki i dalszych przygód inspektor Helen Grace.
0 0
Dodał:
Dodano: 13 III 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 219
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 31 lat
Z nami od: 25 I 2015

Recenzowana książka

Ene, due, śmierć



Witaj w świecie, w którym najbliższa Ci osoba staje się Twoim wrogiem, a każda podjęta decyzja może być ostatnią w życiu. W świecie, w którym łzy szczęścia mieszają się z zapachem krwi. Dla Helen Grace praca w policji jest wszystkim. Dla mordercy, którego tropi, śmierć to gra. Zdeterminowana, twarda, ale też skrzywdzona Helen będzie musiała zagrać z mordercą według jego reguł. Ene, due, śmierć...

Ocena czytelników: 4.16 (głosów: 6)