Na tropie Tarttala.

Recenzja książki Świadectwo kości
Niedawno miałam przyjemność czytać "Niewidzialnego strażnika", powieść będącą połączeniem kryminału i fantastyki, otwierającą trylogię kryminalną "Dolina Baztan" autorstwa Dolores Redondo, która okazała się być tak świetną lekturą, że z miejsca miałam ochotę na kontynuację. Na całe szczęście "Świadectwo kości" czekało już na mej półce, więc mogłam po nie od razu sięgnąć. Czy kontynuacja okazała się równie dobra, co pierwszy tom?

Minęło 9 miesięcy od czasu rozwiązania sprawy okrutnych morderstw dokonanych na młodych dziewczynach w dolinie Baztan. Amaia Salazar nie jest już inspektorem z wydziału zabójstw Policji Regionalnej Nawarry, a jego szefową. Obecnie oczekuje przyjścia na świat długo oczekiwanego dziecka. Jednakże licho nie śpi. Od kilku tygodni dzieją się dziwne rzeczy w kościele w miejscowości Arizkun. Ktoś się zakrada i dokonuje aktów wandalizmu. Po ostatnim ataku na miejsce wezwany zostaje zespół śledczy kierowany przez Amaię. Na ołtarzu znaleziono bowiem kości, które po zbadaniu okazują się być szczątkami niemowlęcia. Pada podejrzenie, że może chodzić o tzw mairu-beso, kości nieochrzczonego dziecka, które wg wierzeń mają działanie magiczne i narkotyzujące. W sprawę miesza się wysoko postawiony przedstawiciel Kościoła, który w imieniu swych zwierzchników oczekuje od policji pełnej dyskrecji i który żąda, by zajęła się nią Amaia Salazar. Dlaczego tak bardzo mu na tym zależy?

W międzyczasie dochodzi do procesu Jasona Mediny, człowieka oskarżonego o gwałt i zamordowanie swojej pasierbicy. Niestety w dniu rozprawy popełnia on samobójstwo. Przy jego zwłokach znaleziona zostaje wiadomość zaadresowana do Amai, zawierająca tylko jedno słowo: TARTTALO. Zgodnie z wierzeniami Basków tak nazywa się jedna z mitologicznych postaci, okrutny olbrzym, kanibal, który porzucał kości swych ofiar w ukrytej przed ludzkim wzrokiem jaskini. Tylko jaki to może mieć związek ze śmiercią Mediny? I dlaczego wiadomość ta skierowana była akurat do Amai?

Wkrótce okaże się, że te dwie, z pozoru tak różne sprawy, coś jednak łączy... Przebudzą się demony przeszłości, które naprowadzą śledczych na trop mrożącej krew w żyłach zagadki. Do czego doprowadzą ich kolejno odkrywane fakty? Jakie tajemnice skrywa dolina Baztan?

Tak jak w przypadku poprzedniego tomu, tak i tym razem powieść przesiąknięta jest baskijską mitologią. Po raz kolejny to, co nierealne, przenika się ze światem rzeczywistym tworząc iście wybuchową mieszankę. Obecny w powieści folklor dodaje całej historii iście fantastycznego akcentu, dzięki czemu wyraźnie różni się ona od innych pozycji z tego gatunku, staje się pod wieloma względami wyjątkowa i niepowtarzalna. W "Niewidzialnym strażniku" mieliśmy nawiązanie do Basajauna, Pana Lasu, opiekuna tej krainy. Tym razem na pierwszy plan wysuwa się jego przeciwieństwo, mitologiczna bestia zwana Tarttalem. Tylko jaki ma ona związek (o ile w ogóle taki istnieje) z samobójczą śmiercią Jasona Mediny? W powieści ponownie pojawia się Mari (Maya), bogini przyrody, płodności, bardzo ważne baskijskie bóstwo. Czy jej obecność będzie miała wpływ na prowadzone przez Amaię śledztwo?

W powieści pojawia się wątek historyczny związany z tzw Agotami. Była to mniejszość społeczna zamieszkująca doliny rzek Baztan i Roncal, która mimo tego, że wyznawała chrześcijaństwo, była traktowana przez tubylców niczym ludzie dotknięci trądem. Była dyskryminowana i oskarżana przez miejscowych o najrozmaitsze rzeczy, nawet czarnoksięstwo. Mimo iż jej przedstawiciele byli katolikami, odwrócił się od nich nawet Kościół. Oskarżani o pogańskie praktyki, uważani za niższą rasę, nie mieli wstępu do miejsc kultu - wolno im było znajdować się jedynie w wyznaczonych miejscach, wyraźnie oddzielonych od reszty społeczeństwa. Co prawda z biegiem czasu zanikła zarówno dyskryminacja, jak i pamięć o Agotach, jednakże pozostało jedno miejsce, w którym nadal o nich nie zapomniano - Bozate, dzielnica Arizkun, która swego czasu była ich gettem.

Już przy okazji omawiania "Niewidzialnego strażnika" zwróciłam uwagę na postać głównej bohaterki. W dzieciństwie przeżyła coś okropnego, traumatycznego, coś, co cieniem położyło się na jej dalszym życiu. Wydarzenia, które rozegrały się w poprzednim tomie, pozwoliły jej stanąć twarzą w twarz z dręczącymi ją demonami i w jakimś stopniu je pokonać. Choć nie do końca...

"Najgorszy jest lęk, którego się już zakosztowało, którego smak, zapach i dotyk dobrze znamy. Stary, zapleśniały wampir, który drzemie, zagrzebany pod codziennością i rutyną, którego staramy się trzymać na dystans, udając, że jesteśmy spokojni, a jest to spokój tak fałszywy, jak fałszywy bywa uśmiech. Najgorszy jest taki lęk, który poznaliśmy pewnego dnia i który od tamtej pory spoczywał nieruchomo w jakimś zakątku naszego umysłu, ale dochodziło do nas jego zawilgłe, ochrypłe dyszenie."

Bolesne wspomnienia nadal od czasu do czasu dają o sobie znać. Zwłaszcza po narodzinach jej dziecka. Amaia obiecuje sobie, że będzie idealną matką, kochającą i dbającą o syna, dającą mu wszystko to, czego ona sama nigdy nie zaznała będąc dzieckiem. Niestety trudno jest pogodzić macierzyństwo z pracą zawodową, zwłaszcza kiedy jest się szefową wydziału zabójstw. A jeśli już jesteśmy przy jej pracy, to trzeba przyznać, iż jest ona bardzo dobrą policjantką, niezwykle skrupulatną śledczą, obdarzoną czystym instynktem łowieckim, który odróżnia zwykłych policjantów od doskonałych detektywów. Jest osobą obdarzoną inteligencją, o metodycznym umyśle, racjonalnie myślącą i potrafiącą rozwiązywać problemy w oparciu o czystą logikę i rozsądek. Angażuje się całą sobą w prowadzone śledztwa, przez co niejednokrotnie cierpi na tym jej małżeństwo.

Pierwszy tom trylogii kryminalnej "Dolina Baztan" był niezwykle wciągającą lekturą. Uznałam go nawet za jedną z lepszych lektur tego gatunku, z jaką miałam do czynienia w ostatnim czasie. Muszę przyznać, z czystym sumieniem, że jego kontynuacja - "Świadectwo kości" w niczym mu nie ustępuje. Połączenie dwóch gatunków nadaje całości niesamowitego charakteru. Wprowadzając do historii wątek Agotów autorka stworzyła naprawdę ciekawą i pasjonującą opowieść, od której trudno mi było się oderwać. Po raz kolejny miałam do czynienia ze świetnie poprowadzoną fabułą, z wyrazistymi i wielobarwnymi bohaterami, z trzymającą w napięciu i wartką akcją, z której nie zabrakło nieoczekiwanych zwrotów, a także z zakończeniem, którego nie sposób było przewidzieć. Gdyby to był Facebook, to w tym miejscu kliknęłabym w "Lubię to!" i udostępniła informację o tej powieści swoim znajomym. Tymczasem jedyne, co mogę zrobić, to po prostu napisać, iż jest to bardzo dobra powieść, po którą z pewnością warto sięgnąć.

Moja ocena: 6/6
http://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-swiadectwo-kosci-dol...
0 0
Dodał:
Dodano: 04 III 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 188
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 41 lat
Z nami od: 12 IV 2012

Recenzowana książka

Świadectwo kości



Trwa proces przeciwko Jasonówi Medinie, oskarżonego o gwałt i zamordowanie swojej pasierbicy. Podczas przerwy w rozprawie oskarżony popełnia samobójstwo w sądowej toalecie. Inspektor Salazar dowiaduje się, że Medina zostawił dla niej list zawierający jedno tajemnicze słowo: Tarttalo. Czy stanie się ono kluczem do rozwiązania mrożącej krew w żyłach zagadki? Przesączona elektryzującym magnetyzmem,...

Ocena czytelników: 5.37 (głosów: 4)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5