Ciężko mi ocenić tę książkę obiektywnie. Chociażby dlatego, ze każda pozycja autobiograficzna, której bohater rzuca wszystko i rusza w podróż po nowe życie, jest dla mnie ciekawa, inspirująca i wciągająca, jeszcze przed przejściem do pierwszej strony. Muszę jednak powiedzieć, że się nie zawiodłam.
Liz Gilbert pod wpływem słów szamana z Bali rusza w podróż po miejscach, które- według niej i nie tylko- działają kojąco, pomagają na nowo ułożyć swoje życie, znaleźć równowagę i odnaleźć siebie. Jej podróż trwa rok i przebywa ona po kilka miesięcy kolejno we Włoszech, Indiach i Indonezji. Pobyt w każdym kraju poświęca odpowiednio na coś innego.
Psychicznie wyczerpana E. Gilbert gości najpierw we Włoszech, gdzie skupia się głównie na nauce języka, przyjemnościach związanych z włoską kuchnią i towarzyskością mieszkańców. Następny punkt wyprawy to Indie, gdzie Liz jedzie, aby szukać swojej więzi z Bogiem. Oddaje się modlitwie, medytacji, sprawom duchowym, opierając się na naukach Guru, uczy się jogi i wycisza, co dla tak otwartej osoby nie jest rzeczą najłatwiejszą. Ostatni kraj to Indonezja, gdzie przyjechała, żeby „podsumować rok” – odnaleźć równowagę pomiędzy włoskimi przyjemnościami i indyjskimi tygodniami wyciszenia upływających na powtarzaniu mantry.
Nie jest to na pewno przejaskrawiony obraz idealnej podróży w poszukiwaniu spokoju, innego życia, księcia z bajki, etc. E. Gilbert przedstawiła swój roczny wyjazd z każdej strony, również tej problematycznej. To samo tyczy się jej samej, opisała nie tylko dobre chwile, ale też te najgorsze, w których było ciężko. Przez to książka jest wiarygodna, wyczuwa się szczerość autorki i wręcz jest się z nią podczas wyprawy.
Właśnie przez tą szczerość, pokazywanie emocji, tego co przeżywała od wyczerpania psychicznego aż do odbudowania swojej osobowości i przez zabawny, lekki język, byłam podczas czytania całą sobą z Liz w każdym momencie jej podróży. W genialny sposób opisała swoje przeżycia, to czego się nauczyła, z czym się zmagała. Poza osobistymi rozterkami autorki, stykamy się z różnorodnością kultur.
Istotną rolę podczas całej historii odgrywają ludzie, których autorka (i bohaterka jednocześnie) poznawała przez cały rok. W medytacji, szukaniu więzi z Bogiem stosowała się do zasad swojej guru, Wayan- to indonezyjska uzdrowicielka, z którą od razu złączyła ją więź, Szaman, dzięki któremu ta cała wyprawa się rozpoczęła i znalazła koniec właśnie w jego mieście, Bali, poza tym włoscy przyjaciele, a także ci z rodzinnego Nowego Jorku, którzy potrafili jej doradzić i podnieść na duchu. To świadczy o tym jak ważne są więzy międzyludzkie i jak wszyscy tego potrzebujemy.
Książka inspiruje, daje nadzieję. Nadzieje na co? A na to, że wszystko może skończyć się dobrze, jeśli weźmiemy w swoje ręce odpowiedzialność za własny los, ale też na to, że podróże są możliwe. Swoją historią, E. Gilbert utwierdziła mnie w przekonaniu, że chcieć to móc i odwaga, ciekawość i determinacja to istotne cechy, które mogą pomóc nam diametralnie zmienić życie, przeżyć przygodę, dążyć do spełniania marzeń i realizowania swoich celów.
Jednym słowem- Polecam.
Zapraszam na bloga:
http://usmiechempisane.blogspot.com/2011/07/jedz-modl-sie-ko...