Zwiedzenie, zawiedzenie i wreszcie zawodzenie

Recenzja książki Szeptem
Nie wiem, czy wydano w Polsce paranormalny romans, który pod względem zachwytów czytelniczek mógłby dorównać serii „Szeptem” Becca’i Fitzpatrick. Pomijam tutaj trochę serię „Zmierzch” ze względu na pewien rozdźwięk w odbiorze – recepcję, którą wieńczą uczucia od miłości do nienawiści. Negatywnych skrajności pośród czytelników „Szeptem” brak (to rzecz jasna pewna generalizacja, ja po prostu nikogo takiego nie poznałam). Ba, spotkałam nawet mężczyznę, który nie lubi tego gatunku literackiego, ale powieść Fitzpatrick przypadła mu do gustu. W czym tkwi fenomen tejże serii?
Po części z pewnością już w samej okładce. Nie mam na swojej półce atrakcyjniejszej wizualnie obwoluty – spośród książek fantastycznych –, niż ta „Szeptem”. Zestaw kolorów w postaci bieli, czerni, szarości i akcentu czerwieni, to można by rzecz sztampa w kreacji dramaturgii, ale jedna z tych, które uwielbiam. Mężczyzna-anioł z połamanymi skrzydłami, wokół wirujące pióra. Ale nie kolorystyka i obecność anielskiej postaci są dla mnie najważniejsze, a kwestia cielesności. Rozpaczliwie i boleśnie wygięte w łuk ciało konotuje całą paletę emocji i fabularnych znaczeń.
Nora Grey jest szesnastoletnią licealistką z małego miasta (Coldwater w stanie Maine). Nie może uporać się ze śmiercią ojca, przez co zmuszona jest do chodzenia do szkolnego psychologa. Poza tym wiedzie w zasadzie normalne życie. Pewnego dnia jednak w jej szkole pojawia się Patch. Jest irytujący i tajemniczy, ale z drugiej strony zabójczo przystojny i intrygujący. Los nieprzerwanie styka bohaterów ze sobą. Tylko czy to bezpieczne? Jak wysokie jest ryzyko? Jak nęcąca jest stawka? Czasami pragnienie dwojga jest niczym w obliczu zasad i rozgrywek wszechświata.
Nie. Zdecydowanie nie. Całą sobą, rękami i nogami, manifestuję, że „Szeptem” nie jest najlepszym paranormalnym romansem, jaki czytałam. Czuję się oszukana zwodniczo mroczną okładką. Historia Fitzpatrick, to bowiem historia, którą nawet jako nastolatka uznałabym za infantylną. Siedemdziesiąt procent książki opiera się na gadaniu o facetach i odrabianiu lekcji bądź uczeniu się do sprawdzianów, albo pisanie ich. Kolejne zwroty akcji nie mają w sobie ani odrobiny logiki; działania bohaterów można by sprowadzić do absurdalnych decyzji, które podejmują chyba pod wpływem jakichś filmów o superherosach albo kowbojach, a dialogi to zbiór złośliwych, dwuznacznych puent (to akurat lubię).
Bohaterowie, a właściwie jakieś zaczątki ich szkiców, są najsłabszym elementem „Szeptem”. Po pierwsze – Nora. Dlaczego uczyniono ją główną bohaterką? To wie jedynie Fitzpatrick, ale ze wszystkich poznanych przeze mnie postaci paranormalnych romansów ta jest najpłytsza i najnudniejsza. Pewnie jak zwykle chodzi jedynie o wygląd. Gdyby pierwsze skrzypce grała jej przyjaciółka, Vee, rzecz mogłaby być dużo ciekawsza. Przynajmniej uzasadniałoby to niektóre działania Nory, stojące w opozycji do wykreowanego jej charakteru. Nie wiem, co magiczną umiejętność musiałby posiadać Patch, żebym nie trzasnęła go w twarz i zostawiła samemu sobie. Tajemniczość i zadziorność – lubię, ale pod ładną buźką i umiejętnością ironii nic się w anielskim chłopaku nie kryje, co czyni go zwyczajnym potencjalnym kryminalistą, a nie intrygującym łobuzem.
Język jest prosty. I tyle można w zasadzie o nim powiedzieć. Ma lepsze i gorsze momenty, ale generalnie nie porywa. Przez cały tekst przechodzi się jednak płynnie, bez technicznych zgrzytów i uczucia gramatycznej boleści. Pochwalić muszę jednak umiejętność Fitzpatrick do pisania dialogów. Być może nieco za dużo autorka wkłada w usta bohaterów i rozmowy, które popychają akcje do przodu są drętwe i nierealistyczne, ale wymiany zdań Patcha i Nory potrafią zainteresować albo zmusić do wybuchu śmiechu. Zaskakujące puenty, buntownicze odzywki – na ten temat pisarka mogłaby napisać poradnik.
„Szeptem” to jedna z tych książek, na których najbardziej się zawiodłam. Spore oczekiwania względem paranormalnego romansu raz jeszcze się nie opłaciły, ale nie porzucam nadziei, że kiedyś trafię na tę właściwą książkę, która zaoferuje mi nieco więcej mroku i dojrzałości (wbrew pozorom nastoletni bohaterowie nie determinują infantylności zawsze i wszędzie). Powieść Becca’i Fitzpatrick przypadnie do gustu młodszym czytelniczkom, dopiero wchodzącym w wiek nastoletniego; „weteranki” wieku nastoletnie mogą się jednak rozczarować. Niemniej, jeżeli szukacie lekkiego czytadła do pociągu, na trasie Kraków-Gdańsk lub inną długą trasę, to mogłoby się sprawdzić.

Po tę i inne recenzje, zapraszam na: http://rec-en-zent.blogspot.com/2015/02/recenzja-ksiazki-sze...
0 0
Dodał:
Dodano: 27 II 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 359
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Alicja
Wiek: 32 lat
Z nami od: 21 I 2011

Recenzowana książka

Szeptem



Opis Czasem zdarza się miłość nie z tego świata. Naprawdę nie z tego świata... Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Chyba że... Chyba że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O Tw...

Ocena czytelników: 5.25 (głosów: 450)
Autor recenzji ocenił książkę na: 2.0