Dziś przedstawię Wam kolejną książkę Remigiusza Mroza, który nie próżnuje i tuż po premierze „Chóru zapomnianych głosów” naciera z „Kasacją”, która według mnie powala na kolana. Na początek może kilka słów na temat samego autora. Chociaż zdziwiłabym się, jeśli byście jeszcze o nim nie słyszeli. Tworzy prozę różnych gatunków – ponad dwadzieścia dotychczas niepublikowanych pozycji oscyluje wokół historii, thrillera, sensacji, kryminału czy też SF i horroru.
„Kasacja” jest to pozycja o bezwzględnym, a zarazem fascynującym prawniczym świecie pełnym intryg i manipulacji. Syn znanego biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwojga ludzi. Niby „zwykła” zbrodnia. Jednak podejrzany spędza z ciałami ofiar 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu. Wina oskarżonego jest praktycznie oczywista. Tylko czy na pewno? Do jego obrony przydzielona zostaje Joanna Chyłka. Prawniczka, która pracuje dla bezwzględnej warszawskiej korporacji. Przy tej sprawie pomaga jej młody aplikant Kordian Oryński. Już na samym początku okazuje się on całkowitym przeciwieństwem Joanny, która nadaje mu przydomek Zordon.
Zacznę od okładki, która jest perfekcyjne wykonana i od razu przykuła moją uwagę. Idealnie wpasowuje się w klimat książki i, co najważniejsze, bardzo dobrze go oddaje. Ponadto tłoczony napis jest tą tak zwaną „wisienką na torcie”. Kolejna pochwała wędruje w kierunku całej fabuły, która toczy się wartko i ani na chwilę nie pozwala na to, by czytelnik się nudził podczas lektury. Cięty język Chyłki powoduje, że jej postać staje się bardzo realistyczna.
"Kiedy walczysz ze świniami, czasem trzeba wejść do koryta"
Zarówno jej postać, jak i postaci innych osób z branży nie są przerysowane, przez co wydają się bardzo naturalne, a nie idealne, prawe i uprzejme, jakby żywcem wyciągnięte z jakiegoś kolorowego pisma. Natomiast w „Kasacji” nie zawsze grają czysto, według określonych zasad. Mają swoje słabości i nie zawsze czyste konto. Słabość do szybkiej jazdy, mocnego brzmienia (Iron Maiden- który każdy powinien znać) czy „Gandalfa białego” pojawia się na porządku dziennym. Jestem ogromną fanką thrillerów filmowych. Jednak nie mogłam się nigdy przekonać do książek z tego samego gatunku. Dlatego nie będę się tutaj odnosić do zagranicznych i rodzimych mistrzów thrillerów, ponieważ to moja druga książką z tego gatunku, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Jednak to „Kasacja” rozłożyła mnie na łopatki swoim idealnym dopracowaniem szczegółów i akcją, która ani na chwilę nie zwalniała tempa. Do samego końca nic nie było pewne ani jednoznaczne. W filmach zawsze udawało mi się domyślić, kto jest winny danej zbrodni, jednak w tej książce zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło.
Mimo że to thriller prawniczy, nie odczułam podczas lektury nadmiaru prawniczego żargonu, co mnie bardzo cieszy. Bałam się, że spotkam się z dużą dawką informacji typowo prawniczych, a w książce będą liczne odnośniki do kodeksu karnego. Jednak tak się nie stało. Ogromne brawa dla autora! Mimo że prawo jest mu bardzo bliskie, to udało mu się stworzyć niesamowicie trzymający w napięciu thriller, a nie artykuł typowo naukowy. Ponadto język, jakim posługuje się autor jest prosty i łatwy w odbiorze.
Plusy, jakie posiada ta książka, mogłabym wypisywać w nieskończoność i jeden dzień dłużej. Zawsze, gdy w moje ręce trafia książka idealna, ciężko mi ją opisać ze względu na ilość zalet, jakie posiada. To dzięki „Kasacji” na pewno sięgnę po inne książki z tego gatunku. Jest moją pierwszą książką tego autora, jaką przeczytałam, chociaż wraz z nią na mojej półce stoją trzy jego autorstwa. Jak sam autor powiedział, moja mrozoodporność pod wpływem tej książki się roztopiła i ma rację. Pokochałam „Kasację” i chcę więcej Chyłki i Zordona. Jeśli jeszcze nie czytaliście żadnej książki tego autora, to zacznijcie od tej, na pewno zakochacie się w piórze pisarza, który z wybitną precyzją porusza się po różnych gatunkach literackich. Ku mojej uciesze autor zapowiada, że to nie koniec przygód tego duetu. Jednak zanim to nastąpi, jesienią nadejdzie Mróz z kolejną powieścią historyczną. Tak ten autor nie da Wam szybko o sobie zapomnieć. Mnie już ręce świerzbią na tę pozycję.