Żegnaj, zmysłowy Ferrinie...

Recenzja książki Pani Ferrinu

"Ferrin. Liczy się tylko Ferrin. A Ferrin to miłość."



Każdy z nas zna powiedzenie: „Wszystko, co dobre, szybko się kończy”. Dotyczy ono różnych dziedzin życia, w tym literatury. Lubię kończyć lekturę wszelakich serii, bo mogę zaczynać następne, lecz często mam styczność z takimi, które najchętniej czytałabym przez całe życie, ponieważ ciężko mi rozstać się z bohaterami, z którymi zżyłam się dzięki dużej ilości tomów. Trudno jest również powrócić do szarej rzeczywistości z co wspanialszych światów.

Właśnie nadszedł czas, kiedy muszę pożegnać się z kolejnym takim światem. Z Ferrinem, który uwiódł mnie swoim pięknem i magią. A także z istotami w nim żyjącymi – ludźmi, elfami, Góralami, kyrie, smokami, lwianami, merlinami, Cieniami... Niewątpliwie „Kroniki Ferrinu” mnie zauroczyły i na długo pozostaną w moim sercu, podobnie jak wiele innych serii.

Anaela, którą poznaliśmy w „Grze o Ferrin”, wielokrotnie już powracała do Ferrinu i stawiała czoła licznym niebezpieczeństwom mu zagrażającym. Jednak okazuje się, że Ferrin nie jest jedyną krainą w równoległym świecie i dopiero w ostatnim tomie, „Pani Ferrinu”, nadciąga prawdziwe zło – Lanorowie z odległej wyspy zwanej Lanorią. Ich bóg jest znacznie groźniejszy i potężniejszy od ferrińskich bogów, Primei i Saetina, a ponadto Lanorowie dysponują czymś, czego mieszkańcy Ferrinu nie znają – bronią palną, przeciwko której łuki i miecze nie mają szans. Lecz Anaela zna tę broń ze świata ludzi – Krainy Szarej Śmierci, jak nazywają go Ferrińczycy – i postanawia wyprodukować ją z materiałów dostępnych w Ferrinie. Bohaterom udaje się znaleźć ichniejszą wersję prochu strzelniczego i góralscy inżynierowie zabierają się za tworzenie. Wielka, ostateczna wojna nieuchronnie się zbliża… aż w końcu wybucha.

Jaki będzie jej finał?
Jak potoczą się dalsze losy Anaeli i jej przyjaciół?
Czy „Kroniki…” zakończą się happy endem?

Sami się dowiedzcie.

Autorka po raz piąty mnie nie zawiodła. Wszystkie wydarzenia opisała lekkim i barwnym językiem, przez co książkę czyta się z zapartym tchem. Już sama okładka do tego zachęca, moim zdaniem najpiękniejsza ze wszystkich pięciu.

Na początku trochę mnie zaskoczyło, że „Pani Ferrinu” jest najcieńszą częścią cyklu – myślałam, że będzie zawierała mniej więcej tyle samo stron, co poprzednie tomy. Jednak opowiada ona o samej wojnie, więc taka objętość jest też dobra – nie za dużo, nie za mało, w sam raz (zwłaszcza, że niezbyt przepadam za scenami batalistycznymi, zarówno kiedy o nich czytam, jak i kiedy sama mam o nich pisać).

Największym atutem tej części oraz całych „Kronik Ferrinu” jest, jak już wspomniałam, sam wykreowany świat i żyjące w nim istoty. Szczególnie pokochałam, oczywiście, smoki, a także Cienie – piękne i dumne jednorożce, dopełnienie smoków. Pani Michalak miała bardzo ciekawy pomysł z tym, żeby w momencie śmierci smoka umierał jeden Cień i na odwrót.

Jednak najbardziej cieszę się z tego, że dzięki swobodnemu pióru autorki moja wyobraźnia działała na naprawdę wysokich obrotach i mogłam wybrać się w kolejną niesamowitą podróż, a nawet więcej – stać się częścią historii, towarzyszką Anaeli i jej ekipy. Mogłam przeżywać wszystko równie mocno, zaangażować się i niemal czuć niektóre rzeczy na własnej skórze. To było naprawdę super i za to jestem wdzięczna pani Katarzynie.

Polecam każdą część „Kronik Ferrinu”, gdyż jest to kolejna zapierająca dech w piersiach przygoda.
0 0
Dodał:
Dodano: 24 II 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 210
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Patrycja
Wiek: 32 lat
Z nami od: 02 VII 2009

Recenzowana książka

Pani Ferrinu



Ferrin. Liczy się tylko Ferrin. A Ferrin to Miłość „Dookoła trwało piekło, jakby wszystkie działa, muszkiety i pistolety Lanorów skierowane były przeciwko tej jednej drobnej kobiecie. I tak rzeczywiście było. Gdyby widziała wściekłość Lanorów, pewnie cofnęłaby się sekundę szybciej, ale ona zważała tylko na to, by zamknąć jak największą część Ferrinu, póki nie dotrze do kresu swych możliwości. Prz...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5