Z twórczością Barbary O’Neal miałam styczność po raz pierwszy przy okazji lektury „Recepty na miłość”. Wtedy po raz pierwszy również przekonałam się, że proste historie mogą być naprawdę fantastyczne. Jej książki mają to do siebie, że są ciepłe i prawdziwe, a dodatkowo pokazują pasję autorki, jakim jest gotowanie. „Niech ci się spełnią marzenia” to kolejny tytuł, który miałam okazję ostatnio poznać. I tym razem również byłam zachwycona. Chociaż przejawia wiele smutnych momentów i nie jest zakończona typowym literackim happy endem, to pozostawia po sobie same radosne wrażenia, a ja zyskałam pewność, że to nie ostatnia powieść pani O’Neal, po którą sięgnę…
Cztery blogerki – Lavender, Ginny, Ruby i Valerie – poznały się w sieci i to tam narodziła się ich przyjaźń. Jednak urodziny jednej z nich staje się okazją do tego, by w końcu spotkać się twarzą w twarz. Lavender, która kończy przeszło osiemdziesiąt lat, postanawia zaprosić przyjaciółki na swoją farmę lawendy, gdzie będą miały możliwość bezpośredniego spotkania i świętowania. To wydarzenie okaże się dla każdej z nich zaskakującym doświadczeniem, bowiem w drodze na farmę, jak i na samej farmie, czeka ich wiele przygód i niespodzianek. A które z pewnością odmienią ich całe życie.
„Niech ci się spełnią marzenia” to tytuł, który nie jest czymś zaskakującym, nie jest czymś odkrywczym, ale z pewnością warty naszej uwagi. Barbara O’Neal po raz kolejny udowadnia, że prostota może iść w parze z ciekawością. Historia, która ma miejsce na kartach tej powieści, urzeka już od pierwszych stron, niesamowicie wciąga i do końca nie pozwala czytelnikowi się oderwać. Autorka skonstruowała ją w ten sposób, aby przygody głównych bohaterek, które świetnie uzupełniają całą treść, wywoływały u czytelnika najróżniejsze emocje. To dzięki temu czytamy z nieskrywaną ciekawością każdy rozdział, kibicujemy bohaterkom w ich ciężkich chwilach, śmiejemy się razem z nimi, martwimy się. Powieść w pełni angażuje odbiorcę w przeżycia bohaterek, czytelnik tym samym staje się członkiem ich wydarzeń. Dlatego po skończeniu czujemy niedosyt i pragniemy jeszcze więcej.
Książka zyskuje również na charakterze dzięki kulinarnej pasji naszych bohaterek. Jest to również pasja samej autorki, co widać w tekście na pierwszy rzut oka. Czytając powieść można śmiało poczuć kulinarnego ducha – wszystko wygląda bardzo realistycznie, kolorowo i pomysłowo. Bez względu na to, czy czytamy wpisy z blogów naszych bohaterek czy też zwykły opis tego, co i jak gotują. Wiele razy można złapać się na tym, że sami poczujemy chęć na coś dobrego. Dlatego nie radzę sięgać po książkę z pustym żołądkiem:) Autorka świetnie opisuje (choć nie rozpisuje się, co wpływa na jej korzyść) każdą sytuację i każdą czynność, wplatając w to wiele emocji, dlatego z łatwością oddajemy się tak przyjemnej lekturze.
Czy czegoś jej brakuje? Nie sądzę. Chociaż może powiedziałabym , że więcej radości. Nie ma co jednak narzekać – powieść jest dobrze skonstruowana, przemyślana i napisana z sercem. To dobra historia, wyważona między szczęściem a smutkiem, pełna ciepła i pasji. Świetnie oddaje różnorodność emocji, jakie siedzą głęboko w człowieku. „Niech ci się spełnią marzenia”, powiedziałabym, to tego rodzaju książka, po którą może sięgnąć każdy i każdy odnajdzie w niej coś wartościowego. Serdecznie polecam!