Zatoka Latarni

Recenzja książki Zatoka Latarni
Rok temu - w styczniu - miałam okazję poznać po raz pierwszy twórczość Kimberley Freeman. Recenzowałam wtedy "Wzgórze Dzikich Kwiatów", które mnie zafascynowało do tego stopnia, że gdy usłyszałam o najnowszym tytule - musiałam go mieć! Czy historia opisana w "Zatoce Latarni" zdobyła moje serce? Czy emocje i tajemnice wyzwoliły adrenalinę? Zapraszam na recenzję.

Autorka, podobnie jak w poprzedniej powieści, prowadzi akcję w dwóch - odległych od siebie o sto dziesięć lat - czasoprzestrzeniach. Jest rok 1901. Poznajemy Isabellę Winterbourne, dwudziestotrzylatkę, która wraz z mężem i załogą jego przyjaciela wyrusza statkiem do Australii. Ich misją jest przekazanie złotej buławy wykonanej przez męża Isabelli - Arthur'a, jako dar dla australijskiego rządu. Kobieta towarzyszy mężowi, ale myślami wciąż powraca do chwil sprzed niemal trzech lat, kiedy to utraciła swoje dziecko. Synek państwa Winterbourne - Daniel - zmarł po piętnastu dniach od narodzin a Isabella nie mogła nawet uczestniczyć w jego pogrzebie. Jedyną pamiątką po dziecku jest czarna opaska na jej nadgarstku a w niej zaszyta koralikowa, dziecięca bransoletka. Jednak mąż, pod wpływem alkoholu i przyjaciela - właściciela statku - chce jej odebrać tą ostatnią cząstkę łączącą i przypominającą o synku. Kobieta podejmuje próbę ukrycia "skarbu", spisuje stan swojej biżuterii i planuje ucieczkę od męża. Jeszcze nie przypuszcza, jakie plany ma wobec niej los. Że w pewien niewyjaśniony sposób pomoże jej w tym. Jednak za jaką cenę?

W wyniku huraganu ich statek - Aurora, rozbija się a ocalenie jest nagrodą tylko dla jednej osoby - Isabelli. Do ostatniej chwili kobieta musi walczyć o życie z Arthurem, potem z bezsilnością, wyczerpaniem, brakiem jedzenia i picia, schronienia oraz orientacji w terenie. Jej jedynym bagażem jest skrzynia. Czy uda jej się dotrzeć do cywilizacji? Czy wychowana dotąd w mieście kobieta, w domu ze służbą będzie w stanie poradzić sobie w nieznanym miejscu? Na swojej drodze spotka tubylców, latarnika a także rodzinę małego Xaviera, którego pokocha. Dlaczego chłopiec tak bardzo przypomina jej synka? Kto jej pomoże? Jakie plany na przyszłość ma kobieta? Czy będzie mogła liczyć na uczciwą i bezinteresowną pomoc drugiego człowieka? Czy brat jej zmarłego męża - Percy Winterbourne - odnajdzie ją w Lighthouse Bay?

Naprzemiennie z losami Isabelli autorka opisuje drugą historię, innej kobiety - Libby Slater. Libby ma czterdzieści lat i złamane serce. Właśnie pożegnała swojego ukochanego - Marka. Zmarł on po dwunastu latach ich nietypowego związku - byli bowiem kochankami. Mark Winterbourne miał żonę a Libby mimo iż, była "tą drugą" nie może teraz poradzić sobie z faktem, że tętniak odebrał jej miłość życia. Rzuca pracę i ukochany Paryż i postanawia wrócić do rodzinnej miejscowości Lighthouse Bay w Australii. Obawia się jedynie o kontakty z siostrą, bowiem skonfliktowane od dwudziestu lat kobiety, wciąż nie umieją się pogodzić i żyć jak prawdziwe siostry. Co stało się powodem niesnasek? Czego Juliet nie może wybaczyć siostrze? Jak zareaguje na jej powrót? A może pomyśli, że Libby chce odebrać jej połowę spadku po ojcu? Że chce udziałów w pensjonacie i kawiarni?

Na szczęście Libby nie musi mieszkać u siostry, bowiem Mark kilka lat wcześniej kupił jej maleńki domek nad brzegiem oceanu. Teraz może swobodnie z niego korzystać, nie tylko zresztą pod względem mieszkalnym, ale i twórczym. Mężczyzna wyposażył go również w sztalugi, pędzle, farby i inne potrzebne do malowania przedmioty. Czy Libby komukolwiek przyzna się do wydarzeń sprzed dwudziestu lat? Albo do związku z Markiem? Czy uda jej się odzyskać siostrę? Czy będzie się czuła bezpiecznie w miejscu, gdzie nocami pojawia się tajemniczy samochód a ktoś chodzi wokół domu, wyraźnie czegoś szukając?

Pytania mogłabym mnożyć, bowiem książka jest kopalnią tajemnic, niespodzianek, niespodziewanych wydarzeń, pościgów, sekretnych pokoi, dzikich lokatorów czy kłamliwych ludzi. Książkę przeczytałam w dwa popołudnia z wieczorami i ... żałuję, że tak szybko opuściłam australijskie klimaty. Bardzo spodobała mi się opisana historia z szumem oceanu w tle. Autorce nie brak wyobraźni, każda scena, rozmowa, sytuacja i myśl została dokładnie przemyślana i pięknie spisana. Wszystko ma swój początek, genezę, powód czy przyczynę, by potem czytelnik mógł wczuć się i zrozumieć działania bohaterów czy otaczający ich świat.

Sama jestem kobietą, więc książka opisująca dwa życiorysy kobiet, dzielnych i mimo przeciwności losu walczących o swoje szczęście, była dla mnie wymarzoną lekturą. Autorka pisze lekko i ciepło a kiedy trzeba potrafi wzruszyć, poruszyć do głębi serca albo wzburzyć. Jestem jej wierną fanką i mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać kolejną powieść, która wyjdzie spod jej "pióra". Jeśli chcecie poznać dramaty życiowe Isabelli i Libby oraz spróbować zrozumieć ich postępowanie, choć nie zawsze dobre, to mające na celu wyłącznie dobro, to koniecznie sięgnijcie po powieść "Zatoka Latarni". Gwarantuję zapomnienie się w lekturze przy wszechobecnym szumie oceanu.


Recenzja pochodzi z mojego bloga czytelnicza-dusza.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 16 II 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 216
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ewelina
Wiek: 44 lat
Z nami od: 19 V 2013

Recenzowana książka

Zatoka Latarni



Jest rok 1901. Isabella Winterbourne ucieka od niekochanego męża i jako jedyna wychodzi cało z katastrofy statku u wybrzeża Queensland. Sto dziesięć lat później Libby Slater ze złamanym sercem opuszcza Paryż i wraca do Australii, by prosić o wybaczenie siostrę, która jednak nie umie jej zaufać. Obie kobiety – Isabella i Libby – będą musiały zostawić za sobą dramatyczną przeszłość i nauczyć się żyć...

Ocena czytelników: 5.25 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5