Magdalena Kołosowska stworzyła niesamowitą historię kobiety na miarę XXI wieku. W książce nic nie wydaje się czarne albo białe, a szklanka nigdy nie jest do połowy pełna albo pusta. To tak jak w życiu, nic nie jest wyłącznie złe ani dobre. Autorka jest z wykształcenia ekonomistką, jednak ani jednego dnia nie przepracowała w zawodzie. Mieszka w malowniczej wsi, słynącej z sąsiedztwa pięknego pałacu Radziwiłłów. Nałogowo czyta książki, uwielbia gotować i słucha Hansa Zimmera oraz metalu.
Agata i Marcin znali się od czasów liceum. Połączyła ich ogromna miłość, wczesny ślub i nie do końca przemyślane rodzicielstwo. Po latach Agata odkrywa, że jest całkowicie zależna od męża. Nie ma studiów, a mąż krzywdzi ją fizycznie i psychicznie przez męża. Znajduje uczucia i bliskość gdzieś indziej. Powoli dojrzewa. Czy uda się jej wydostać z toksycznego związku? Kim jest ten drugi? Czy będzie szczęśliwa? Co jeszcze musi się wydarzyć, by Agata uświadomiła sobie, jakiego tak naprawdę ma męża? Czy Marcin się zmieni?
Sięgając po tę książkę, mimo opisu, nie do końca wiedziałam, z jaką historią tym razem przyjdzie mi się zmierzyć. Jednak nie tylko ją przeczytałam, ale i moja akcja objęła tę książkę patronatem. Myślałam, że będzie to jedna ze zwykłych książek obyczajowych, ale się pomyliłam. Książkę czyta się niebywale szybko i daleko jej do typowej literatury obyczajowej. Zawiera liczne retrospekcje, aby czytelnik mógł zrozumieć sens całej historii. Język, jakim posługuje się autorka, jest prosty, bez żadnych udziwnień językowych, bardzo naturalny. To nadaje książce naturalny charakter. Można powiedzieć, że to historia, która mogła wydarzyć się naprawdę. Wiele kobiet doświadcza podobnego losu, jak bohaterka. Cierpi, lecz milczy, prezentując światu pozornie idealny model rodziny. Główna bohaterka długo dojrzewa do tego, że jej życie nie może tak wyglądać. Bezustannie zmienia zdanie, myśląc o córkach, a zapominając o sobie, właściwie stając się niewolnicą własnego męża. Postępuje tak, jak by postąpiła na jej miejscu każda matka, która nie chce odebrać dzieciom ojca, kosztem własnego szczęścia. Czytając tę historię niejednokrotnie się zastanawiałam, jak sama bym postąpiła na miejscu Agaty. Jestem osobą słabą emocjonalnie, więc chyba nigdy bym się nie uwolniła z toksycznego związku, uznając, że tak musi być. Akceptowałabym pewnie chorą zasadę: „Bije tak mocno, jak kocha”. Dlatego Agata może okazać się autorytetem dla niejednej kobiety. Pokazuje, że można powiedzieć stop i zacząć wszystko od nowa.
Nie obyło się jednak bez minusów. Nie jest ich dużo, a dokładnie dwa. Pierwszy minus za okładkę. Jest dla mnie zbyt różowa, a grafika nie pasuje mi do tematu książki. Kilka razy próbowałam zinterpretować to, co znajduje się na okładce, jednak bez skutku. Drugi minus to trochę mylący tytuł książki. Nie do końca jest dla mnie zrozumiały. Jedyne, co mi pasuje do tytułu to: „Bijesz- dlatego mnie kochasz”. Sądzę, że tytuł i dobór okładki nie był chyba do końca przemyślane.
Podsumowując, mimo niewielkich minusów książka nadrabia treścią i warto po nią sięgnąć. Idealnie nakreśla problem przemocy domowej. Jest to problem społeczny, który coraz częściej występuje, a zamykany w czterech ścianach uznawany jest za problem tylko i wyłącznie rodziny. Jednak to nieprawda. Pewne wartości wynosi się z domu. Syn, widząc, jak tata bije mamę, może uznać to za rzecz całkowicie normalną i istnieje ryzyko, że w przyszłości tak samo będzie traktował swoją żonę. Książka jest pouczająca i zachęcam do zapoznania się z jej zawartością, na pewno się nie zawiedziecie. uznawany za problem tylko i wyłącznie rodziny. Jednak to nie prawda. Pewne wartości wynosi się z domu. Dziecko, syn widząc jak tata bije mamę może uznać to za rzecz całkowicie normalną i istnieje ryzyko, że tak samo w przyszłości będzie traktować swoją żonę. Książka na pewno jest pouczająca i zachęcam do zapoznania się z jej zawartością na pewno się nie zawiedziecie.