„(...) naszym najstraszliwszym wrogiem jest lęk. Lęk, który oślepia nas, pozbawia rozumu. Strach przysłania prawdę i zatruwa racjonalne myślenie, każe nam przyjmować fałszywe założenia i dochodzić do błędnych wniosków.”
Z Rickiem Yanceyem już wcześniej miałam do czynienia, a to za sprawą serii „Piąta Fala” (już się nie mogę doczekać trzeciego tomu
). Postanowiłam więc zabrać się za inne jego książki.
Głównym bohaterem jest 12-letni Will Henry, chociaż opowiada nam swoją historię, gdy już ma dosyć sporo na karku. Chłopiec jest zmuszony do szybszego dorośnięcia i jak na swój wiek jest już bardzo dojrzały - rok wcześniej stracił w pożarze rodziców, a teraz musi zajmować się szalonym doktorem „filozofii”.
To czego mi tu zabrakło, to szybszej akcji, gdyż historia dosyć wolno się rozwija. Pojawiają się dwa takie momenty, gdy naprawdę zaczyna się coś dziać. Czytając niektóre fragmenty zastanawiałam się czy naprawdę na okładce pisze, że książka jest dla wieku 14+, bo czasami jest naprawdę krwawo. Już od samego początku autor serwuje nam kilka obrazów, które dla osoby nie lubiącej krwi mogą być nieprzyjemne. Czytając „Badacza potworów” nie zabraknie nam szerokich opisów na temat morderczych antropofagów, z którymi mierzą się nasi bohaterowie.
Pozycję czytało mi się przyjemnie i szybko. Ciekawa jestem co autor zaserwował nam w kolejnych tomach.
„(...) każdy z nas powinien zadać sobie pytanie czemu poświęcę swoje życie? Będzie to prawda czy fałsz, nadzieja czy rozpacz, światło czy ciemności?”
http://magiczneksiazki.blogspot.com/