Historia zatopiona we śnie.

Recenzja książki Marina
Marina:
Po dwóch latach przerwy wróciłem do zawieszonej wśród mgieł Barcelony. Tym razem spotkałem w niej chłopca Oscara Drai. Duchowego sierotę opuszczonego przez rodziców, zwykle niechętnie uczącego się w murach internatu. Oscar jest zagubiony spragniony przyjaciela rodzinnego ciepła. Samotnie zapuszcza się w chaszcze najstarszych zrujnowanych dzielnic Barcelony. Spotyka tam Germana i jego córkę Marinę. Oni dzielą się z nim swym kruchym szczęściem i staromodnymi zwyczajami. Razem z tą drugą wyrusza w podróż do mrocznych sekretów przeszłości.. Jest na tropie tragicznej historii której fatalne przesilenie dopiero nastąpi. Akcja trzyma w napięciu, często boimy się o naszych bohaterów, którym grozi śmierć za sprawą ożywionych manekinów - potworów. Jest to przede wszystkim historia Michala Kolvenika, który nie mogąc pogodzić się ze śmiercią najbliższych popada w obłęd, który trawi go do końca. Kolvenik wierzył w swoje ideały, walczył o nie do ostatnich sił, nie wyobrażał sobie śmierci, dlatego był bohaterem romantycznym. Przeprowadza makabryczne doświadczenia, to co robi nie mieści się w głowie a wszystko w imię ideału. Już w połowie książki łatwo domyślić się rozwiązania zagadki sprzed lat, jednak powieść frapuje do samego końca. Znakomita powieść pełna poetyczności, przenosi nas ze świata jawy w sen. "Czasami to co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni. Wspominamy tylko to co nigdy się nie wydarzyło."

Więcej mojej twórczości możecie przeczytać w Zinie Debiutext. W drugim nr są moje wiersze i recenzja, jak i wiele innej ciekawej twórczości. W niedzielę ma być trzeci numer, trzymam za niego kciuki.
Dodał:
Dodano: 01 VII 2011 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 466
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Arkadiusz
Wiek: 38 lat
Z nami od: 23 VII 2010

Recenzowana książka

Marina



Język oryginalny: hiszpański W trakcie pisania wszystko w opowiadanej przeze mnie historii stawało się jednym wielkim pożegnaniem, a kiedy już ja kończyłem, narastało we mnie wrażenie, że coś bardzo mojego, coś, czego do dziś nie potrafię nazwać, ale czego mi ciągle brakuje, zostało tam na zawsze. Piętnaście lat później nawiedziło mnie wspomnienie tamtego dnia. Zobaczyłem chłopca bładzacego pośr...

Ocena czytelników: 5.16 (głosów: 153)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0