Tajemnice Luizy Bein

Recenzja książki Tajemnice Luizy Bein
Chyba przestanę czytać książki... Poważnie! A wiecie dlaczego? Bo z emocji kiedyś zejdę z tego świata, nie poznawszy wszystkich powieści, które poznać chciałabym. Z tym zaprzestaniem czytania to oczywiście żartuję, ale z tymi emocjami to już nie. Styczeń obfituje w moim życiu w naprawdę świetne książki. Jak ja to robię, że tak dobrze trafiam? Ot, zwyczajnie. Ze szwajcarską lub zegarmistrzowską precyzją dobieram lektury. Pewnie, że zdarzają mi się wątpliwości, zwłaszcza w przypadku autorów, z których twórczością nie miałam jeszcze okazji się zapoznać. Ale w takich przypadkach korzystam z poleceń osób, które kierują się podobnym gustem czytelniczym do mojego.
Tak oto udało mi się - nareszcie! - sięgnąć po najnowszą książkę Renaty Kosin "Tajemnice Luizy Bein", bo choć na półce mam jeszcze "Bluszcz prowincjonalny", to wciąż odsuwałam je od siebie z myślą "innym razem". Jednak przyznaję - to błąd. Zatem poznałam twórczość kolejnej autorki, której wcześniej nie znałam i ... się zakochałam.

Wartembork jest warmińskim miasteczkiem, na którego starówce prowadzone są wykopaliska archeologiczne. Na cmentarzu mnichów zostaje odnaleziony szkielet kobiety w wianku ze srebrnych róż i ze szkieletem dziecięcym w objęciach. Wszystko wskazuje na to, że są to szczątki Luizy Bein, dziedziczki dworu, o której miejscu pochówku nikt nic nie wiedział. Zagadkę stanowi jednak szkielet dziecka, bowiem Luiza miała tylko jednego syna - Fryderyka, który zmarł w sędziwym wieku i miał rodzinę. Zagadkę postanawia rozwiązać młoda dziewczyna - Klara Figiel - studentka dziennikarstwa. Udaje się w tym celu do Szwajcarii, do Alexandra Beina, potomka Luizy i wraz z nim rozpoczyna przygodę swojego życia. Alex nie jest wprawdzie tak chętny do poszukiwań odpowiedzi na pytanie "kim jest dziecko?", ale zostaje niejako zmuszony do działania. Po części przez Klarę, która wciąż nie wyznała mu całej prawdy o sobie i powodach, dla których chce poznać prawdę. Drugim powodem są nieznani sprawcy, którzy najpierw włamują się do domu Alexa i kradną coś, co jest niezbędne w poszukiwaniach. Później dokonują włamania również do mieszkania Klary, kradną jej też torebkę. Młodzi nigdzie nie mogą czuć się bezpieczni, nie wiedzą komu mogą ufać a informacje, które zdobywają niby przybliżają ich do wyjaśnienia zagadki, ale pojawia się coraz więcej pytań i tajemnic z przeszłości. Jak bowiem zareagują na fakt, że osoby które miały im pomóc nagle zostają zamordowane tuż przed ich przybyciem? A jak się poczują, gdy odkryją, że kilka lat temu spotkali się ich ojcowie?

W całej sytuacji "oliwy do ognia" dolewa matka Klary, która wyjechała z Polski i unika kontaktu z córką. Koleżanka dziewczyny - Iwonka - zostaje wzięta za nią samą (nie zdradzę jak się to skończyło) a chciwość i kłamstwa tylko utrudniają zadanie. Co młodzi znaleźli na rycinach? Jak poradzą sobie bez skradzionych przedmiotów? Czy ustalą tożsamość dziecka? Jakie niespodzianki czekają ich po drodze? Co łączy tych dwoje? Miłość, więzy krwi czy po prostu przyjaźń? Koniecznie musicie poznać odpowiedzi na powyższe pytania - oczywiście w powieści.

Autorka jest humanistką i mieszkanką Warmii, stąd zapewne miejsce akcji powieści oraz pięknie napisana historia. Książka czyta się wprost sama, przewracanie stron to tracenie cennego czasu a kolejne rozdziały sprawiają, że czytelnik zapomina o przyziemnych sprawach jakimi są jedzenie, picie czy spanie. Lektura zajęła mi dwa dni a dokładniej dwa wieczory aż do północy i jedno popołudnie. I właśnie w tym czasie mogłam pomarzyć o tym, że jestem detektywem (to było kiedyś moje ogromne marzenie) i wraz z bohaterami próbuję rozwikłać rodzinne zagadki i tajemnice. To niesamowite jakie tempo nabiera akcja książki od chwili, gdy pojawiają się w niej pościgi, śledzenie, próby kradzieży i kradzieże, włamania, czyhanie na życie ludzi i zwierząt, morderstwa. Czyż to nie ekscytujące móc odkrywać nowe elementy układanki, odnajdywać schowki, skrytki, odczytywać szyfry i małymi krokami, ale zbliżać się do celu mimo walki z czasem i przeciwnościami losu? Kto nie chciałby nagle odnaleźć nowych członków swojej rodziny albo ukrytych pamiątek? Nazwałabym książkę nie tylko zwykłą powieścią obyczajową. Dla mnie to wręcz powieść sensacyjno-detektywistyczna.

Nie mogę nie wspomnieć o tym, że powieść to istny kunszt literacki, uczta wręcz. Pani Renata zadbała o miliony szczegółów, dzięki którym ta powieść jest perełką a czytelnik wie, że historia mimo swojej fikcyjności, nosi cechy realizmu. Mogła zdarzyć się naprawdę, bo nie znajdziemy tutaj żadnych przesadnych wydarzeń, opisów czy postaci. Jest kilka znanych każdemu odnośników do świata rzeczywistego na przykład postacie Narutowicza czy Nowowiejskiego, a także miejsca w Polsce i Szwajcarii, które istnieją naprawdę (Barczewo czyli Wartembork, Interlaken, jezioro Lugano). Autorka sporo się napracowała przed stworzeniem powieści, by poznać wiele dziedzin, o których chciała napisać a jednocześnie zrobić to dobrze. Musiała działać z umiarem, by czytelnika nie znudzić nadmiernymi wiadomościami, ale jednocześnie dać mu możliwość odczucia klimatu lektury.

Czytając powieść miałam bardzo wyraźne skojarzenie z pewną polską trylogią ("Cukiernia pod Amorem"), w której również mają miejsce wykopaliska i odnalezienie szkieletu kobiety z pierścieniem. Tutaj szczątki kobiety zostają odkryte w wianku i z dzieckiem. Niby podobne, ale jakże inaczej autorki poprowadziły późniejszą akcję.

Przez ponad dwa i pół roku prowadzenia bloga nauczyłam się, że najtrudniej jest mi pisać o tych świetnych książkach. I tak jest w tym przypadku. Słowa nie oddadzą tej niesamowitej aury powieści. Jeśli choć przez chwilę chcecie poczuć się jak detektywi, chcecie wplątać się w coś, co znacznie podnosi poziom adrenaliny to koniecznie przeczytajcie "Tajemnice Luizy Bein". Ja się zatraciłam totalnie i odliczam tygodnie do kwietniowej premiery następnej książki autorki "Kołysanka dla Rosalie", która ma być kontynuacją niniejszego tytułu. Po takim zakończeniu opowieści o Luizie nie mogło być inaczej. Kto czeka wraz ze mną?


Recenzja pochodzi z mojego bloga czytelnicza-dusza.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 31 I 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 163
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ewelina
Wiek: 44 lat
Z nami od: 19 V 2013

Recenzowana książka

Tajemnice Luizy Bein



Na starówce w warmińskim miasteczku archeolodzy odkrywają cmentarzysko mnichów. Pośród zakonników znajdują szczątki kobiety w wianku ze srebrnych róż i z dzieckiem w objęciach. Okazuje się, że to Luiza Bein, dziedziczka i filantropka, której grób dotąd pozostawał nieznany. Ale kim jest dziecko? Kobieta miała tylko jednego syna, który dożył sędziwego wieku… Młoda dziennikarka postanawia wyjaśnić tę...

Ocena czytelników: 5.66 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5