Marzymy i tęsknimy za sielankowym miejscem gdzie życie jest proste i spokojne, żadne gwałtowne zmiany nie zachodzą, sąsiedzi są nam znani i przyjaźni. Po prostu raj, taki zwyczajny, przewidywalny, w jakim kłopoty pozostają daleko i nic złego nie może się wydarzyć. Domy jak z dawnych pocztówek, poczciwi ludzie, żadnych trosk na horyzoncie ... Co zrobicie by ten obrazek wciąż był aktualny?
Cypress Springs nie jest stworzoną w photoshopie reklamą idyllicznego miasteczka na południu Stanów Zjednoczonych. Mieszkanki nie noszą krynolin, a panowie fraków, ale i tak atmosfera jest nie do końca dzisiejsza, raczej bliżej jej do czasów z lat pięćdziesiątych niż do współczesności. Przynajmniej takie wrażenie odnosi Avery, chociaż wychowała się w tym miejscu nie czuła do niego takiego sentymentu jak inni jej znajomi. Powrót po latach jest trudny, przede wszystkim z powodu nagłej śmierci ojca, jedynej osoby, która wiązała kobietę jeszcze z Cypress, a przynajmniej tak ona sądzi. Avery Chauvin osiągnęła wiele, ma na koncie pasmo sukcesów w swej pracy, jest znaną i cenioną dziennikarką w ogólnokrajowej gazecie, lecz wciąż tkwi w niej pewna zadra. Może czas na rachunek zysków oraz strat i obranie nowego kierunku? Rozmyślania nad przyszłością splatają się z rozważeniami nad śmiercią ojca, pomimo, iż wszystko wydaje się wyjaśnione, wciąż jest trudne do przyjęcia przez jego córkę. Jeżeli nie było to samobójstwo, to kto ośmieliłby się zabić szanowanego członka społeczności Cypress Springs? Jedyne morderstwo miało miejsce szmat czasu temu i sprawcy zostali szybko wykryci, od tego momentu nikt nie zakłócił spokoju mieszkańców. Dlaczego więc Phillip Chauvin gromadził stare wycinki prasowe o tej zbrodni? Może trzeba z boku spojrzeć na idylliczny obraz miasteczka i odsunąć na bok własne uczucia? Przecież to niemożliwe by morderca pochodził z miasteczka, zresztą miejscowy szeryf dba o to by obywatele mogli zawsze i wszędzie czuć się bezpiecznie, ale czy to nie iluzja? Avery musi skonfrontować swoje wspomnienia z doświadczeniami i stawić czoła brutalnej prawdzie ...
Przeszłość powraca z pytaniami, na które nikt nie chce odpowiedzieć, dawna zbrodnia nie jest ostatnią i zamkniętym rozdziałem, a kolejne zabójstwo wydaje się pasować do niego. Przysłowiowe "trupy w szafie" okazują się aż nazbyt prawdziwe, a ich ilość może być większa niż ktokolwiek przypuszcza. Czy mit Cypress Springs przetrwa burzę, jaką wywołały pytanie Avery? Nawet ona sama nie chce wierzyć w to, co zaczyna ukazywać się pod sielankowym portretem południowego miasteczka. Oaza spokoju, tradycji i miłych sąsiadów ma chyba o wiele ciemniejszą stronę, każdy kto narusza zasady powinien uważać ... Avery Chauvin wyjechała przed laty, teraz nie do końca jest jedną ze "swoich", jej prywatne dochodzenie wydaje się być nie na rękę niektórym mieszkańcom, chociaż może to jedynie paranoiczne urojenia dziennikarki i mieszkanki wielkiego miasta, wietrzącej wszędzie sensację?
Małe spokojne miejscowości często bywają tłem kryminalnych historii, ich sielankowość wydaje się podejrzana. "W milczeniu" już od pierwszych stron wyczuwalna jest atmosfera tajemnicy i to ze zbrodnią w tle, a autorka wzmacnia te odczucia z każdą kolejną stroną. Sielankowość skonfrontowana jest ze zbrodnią i poczuciem wyobcowania, bohaterowie skrywają sekrety, które rzucają na nich cień. Kto jest tym dobrym, kto tym złym? Co czai się za zadbanymi fasadami domków jak ze starcy pocztówek? Kim są w rzeczywistości dobrotliwi sąsiedzi oraz przyszywane ciocie i wujkowie? Czy wspomnienia są iluzją, a przeszłość była całkowicie inna? Erica Spindler nie zadaje tych pytań wprost, to postacie z jej książki muszą się z nimi zmierzyć i odpowiedzieć sobie na nie jednocześnie prowadząc dochodzenie wśród ludzi, jakim się bezgranicznie, jeszcze nie tak dawno, ufało. Wiara w iluzję ma swoją cenę, niektórzy zapłacą najwyższą, inni będą musieli żyć dalej ze świadomością tego co było ich udziałem .... "W milczeniu" to kryminał warty przeczytania, a w trakcie lektury można pokusić się o własne śledztwo.