„Buntowniczka – mówi. – Rzeczownik. Kobieta, która sprzeciwia się ustanowionej władzy, choć niekoniecznie jest postrzegana jako rewolucjonistka.”
Veronica Roth znana jest wszystkim z trylogii „Niezgodna”. Pierwszy tom serii rozpoczął literacką przygodę autorki oraz wyznaczył prostą drogę do popularności. Książki okazały się takim hitem, że już niedługo na ekranach kin zagości druga część dystopijnej historii.
Symulacja na Nieustraszonych przyniosła okropne skutki i masę rozlanej niewinnie krwi. Tris i jej przyjaciołom udaje się jakoś wyjść cało z tej rzezi... musieli jednak wiele poświęcić. A to dopiero początek, bo wojna ledwo co się rozpoczęła. Wraz z pozostałymi szuka bezpiecznego schronienia, by jakoś przetrwać trudne czasy. Niestety tacy jak ona – Niezgodni – nigdy nie będą bezpieczni... Zwłaszcza, że po ataku tajemnica ich odmienności wychodzi na jaw. Każda z pozostałych frakcji chce to wykorzystać, by pozostać przy życiu.
Nowe konflikty, zdrady, niedopowiedzenia i mnóstwo śmierci... Czy tym razem Tris zdoła uratować tych, których kocha? Czy miłość do Tobiasa zdoła ujarzmić jej buntowniczą naturę? Jeden wybór... a tak dużo może zmienić... albo zniszczyć wszystko.
„Każdy z nas toczy wewnętrzną wojnę. Czasem to ona utrzymuje nas przy życiu. A czasem to ona nam zagraża.”
„Zbuntowana” to już druga część tak dobrze promowanej wszędzie serii, którą pokochało wielu czytelników. Porównywana do „Igrzysk śmierci” – z czym się nie zgadzam, bo to dwie zupełnie odrębne historie. Część pierwsza spodobała mi się i nie mogłam doczekać się, kiedy znów zanurzę się w odległych głębinach zbudowanego na nowo Chicago. Słysząc jednak wiele opinii o tym, że tom drugi jest kiepski... bałam się wziąć ją do ręki... Czy było się czego obawiać?
Już na samym wstępie tej recenzji mogę powiedzieć, że niestety trochę racji w tych opiniach było – książka okazała się słabsza od poprzedniczki. Ale dzięki temu, że poinformowano mnie o tym wcześniej, wiedziałam czego się spodziewać. Nie wymagałam od tej lektury dużo, przez co nawet miło mi się ją czytało. Dlatego po prostu podejdźcie do niej z dystansem – a będzie lepiej.
Fabuła, którą wymyśliła autorka jest nam już znana. Oczywiście dochodzą nowe wątki – jak wojna, tropienie Niezgodnych i trudne do podjęcia decyzje – które dodają tej powieści tajemniczości.
Świat wykreowany przez pisarkę jest intrygujący. Stworzenie pięciu frakcji, które mają odzwierciedlać jedną z cech człowieka to naprawdę fajny pomysł. Dodając do tego wojnę, która po prostu musiała nadejść (bo idealnego społeczeństwa niestety nigdy na ziemi nie będzie) i odwiecznie skrywany sekret – bomba!
„Nieustraszeni są najokrutniejsi z całej piątki,
Sami siebie rozrywają na strzępy...
Erudyci są najbardziej wyrachowani z całej piątki,
Wiedza to drogocenna rzecz...”
Akcja w książce dzieli się na dwa etapy – początek, gdzie mało się dzieje i tylko czasem pojawiają się mocniejsze momenty oraz połowę środka wraz z zakończeniem, kiedy akcja fabuły nabiera tępa i zaskakuje czytelnika. Nie mniej nie mamy problemu przebrnąć przez tę wolniejszą część – całość czyta się bowiem bardzo szybciutko. Z pewnością lekki styl autorki nam w tym pomaga.
Veronica Roth w tym tomie pokazała o wiele więcej, stworzonego przez siebie świata. Czytelnik, dzięki opisom miejsc i podróżom bohaterów po innych frakcjach może zbudować w wyobraźni o wiele bogatszy obraz ruin Chicago. Bardzo mi się to spodobało, bo w pierwszym tomie nie bardzo było to opisane a czytelnik znał tylko kwaterę Nieustraszonych, Altruistów no i w mniejszym stopniu Erudycji. W tomie drugim możemy już dokładnie przyjrzeć się każdej z frakcji.
Niestety dużą porażką, zaniżającą poziom lektury okazała się kreacja głównej bohaterki – Tris. Jak w topie pierwszym ją lubiłam, tak tutaj jej charakter zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, przez co dziewczyna zaczyna irytować czytelnika. Jej pochopne decyzje, brak myślenia... no i jeszcze jakieś dziwne bariery emocjonalne, które oddalają od niej Tobiasa. Przeżyłam wielki szok, gdy czytałam co ta nastolatka wyprawia. Dopiero przy zakończeniu powróciła Tris, którą uwielbiam... która myśli racjonalnie.
Na szczęście Cztery pozostał sobą, choć też były momenty, kiedy działał pochopnie lub zatajał coś... i tak uwielbiam tego bohatera! Ahhh i Tori też!
„Przypominała mi, dlaczego przede wszystkim wybrałam Nieustraszonych: nie dlatego, że są idealni, ale dlatego, że żyją. Dlatego, że są wolni.”
Książka, choć słabsza od poprzedniczki nadal utrzymana jest w klimacie tajemniczości oraz dobrej akcji. Szczególnie do gustu przypadło mi zakończenie tej części – kilka ostatnich zdań, które sprawiają, że ciekawość aż mnie zżera, cóż to autorka wymyśliła, jak wielką intrygę stworzyła.
Może i wiele osób uznaję tę serię za banalną, o niebo lepszą od „Igrzysk śmierci”, schematyczną czy przewidywalną. I choć trochę jest w tym racji – trylogia nie jest taka zła. To lekka i pomysłowa lektura, dzięki której na chwilę mamy możliwość oderwać się od rzeczywistości. Pomimo że część obniżyła ciut poziom, nie żałuję, że sięgnęłam po tę historię. Co prawda do ideałów i najwspanialszych pozycji jej nie zaliczę, ale jako dobry umilacz nadaje się idealnie.
Jeśli macie ochotę na tą dystopijną serię – serdecznie zachęcam do przeczytania. Ja z pewnością przeczytam kolejny tom oraz dodatek, jak i pójdę na film drugiej części, bo niezmiernie mnie ciekawi
Dołącz do świata Niezgodnych! Stań się zbuntowaną i powalcz o lepszy świat!
Recenzja pochodzi z bloga:
http://mirror-of--soul.blogspot.com/