„Ostateczne wyjście” to kolejna znakomita książka Natsuo Kirino, w której autorka mistrzowsko opisuje najgłębsze mroki ludzkiej duszy, a przy okazji pozwala nam też choć trochę poznać Japonię. Tym razem mamy styczność z czterema kobietami, które pracują razem w fabryce gotowych zestawów obiadowych i się przyjaźnią, lecz mimo to zupełnie się od siebie różnią. Każda prowadzi inne życie, aczkolwiek życie każdej z nich jest niezbyt ciekawe i niepozbawione problemów. Szara rzeczywistość, można by rzec.
Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia za sprawą Yayoi, młodej matki, od lat upokarzanej przez męża łajdaka. Nie mogąc dłużej znieść takiej sytuacji, kobieta zabija go w akcie desperacji i opowiada o tym koleżance z pracy, Masako. Razem postanawiają coś z tym zrobić. Dołączają do nich Yoshie i Kuniko, zwabione łatwym zarobkiem. We czwórkę ćwiartują ciało mężczyzny i pozbywają się go, rozrzucając części w różnych rejonach miasta. Myśląc, że są względnie bezpieczne, wracają do normalnego życia.
A jednak policja wkrótce znajduje poćwiartowane zwłoki i podejmuje śledztwo. Zresztą nie tylko policja… Okazuje się, że mąż Yayoi był hazardzistą i regularnie odwiedzał kasyno należące do członka japońskiej mafii. Ów mężczyzna zaczyna prześladować bohaterki i polować na nie po tym, jak w wyniku całej sprawy traci swój przybytek. Jest on o tyle niebezpieczny, że ma pewne makabryczne skłonności...
Z twórczością Natsuo Kirino zetknęłam się po raz pierwszy przy okazji lektury „Groteski”, której opis w pewien sposób mnie zaintrygował i którą szczęśliwie złowiłam na promocji. Nie zawiódłszy się na tej książce i będąc pod jej wrażeniem, zdecydowałam się poznać więcej dzieł autorki. Zwykle nie sięgam po tego typu literaturę, jednak lekkie i zręczne pióro pani Kirino z niewiadomych powodów mnie oczarowało. Jej stylu nie można zaliczyć do jednego nurtu.
I tak jak „Groteska”, tak i „Ostateczne wyjście” trzyma w napięciu od pierwszego do ostatniego słowa. Autorka bardzo dobrze kreuje postacie i świetnie opisuje ich psychikę – niektóre idzie polubić, innych za to nie chcielibyśmy spotkać w prawdziwym życiu w obawie przed ich nieobliczalnością. Specyficzny styl pisania Kirino sprawia, że nie można się oderwać od lektury ani na chwilę i chce się więcej i więcej. Nawet samą scenę ćwiartowania zwłok opisała w taki sposób, że zapierało mi dech, odczuwałam mdłości i zastanawiałam się, co też siedzi w jej głowie – ale w sumie Japończycy od zawsze lubią szokować.
Jedno jest pewne – pomimo iż autorka pisze książki oscylujące pomiędzy kryminałem a thrillerem, nie są one dla ludzi o słabych nerwach. Przynajmniej w mojej ocenie.
Polecam. Pozostałe dzieła tej pani również. Sama z chęcią zabiorę się za nie.