Kilkanaście dni temu miałam okazję przeczytać książkę o tym samym tytule, tyle że autorstwa Krystyny Mirek. Posiadając w swojej biblioteczce dwie książki "Podarunek" postanowiłam sprawdzić, jak dwie różne autorki, z dwóch różnych krajów, po dwóch stronach oceanu rozumieją znaczenie słowa podarunek. Co wyszło mi z tego porównania? Zapraszam na recenzję powieści amerykańskiej pisarki Danielle Steel, której popularność jest ogromna. Jej liczne powieści są wręcz uwielbiane przez kobiety na całym świecie. Ja również zaliczam się do tego grona - chcąc zagłębić się typowo kobiecą lekturę, ale poruszającą ważne tematy sięgam właśnie po Danielle Steel.
Maribeth Robertson ma szesnaście lat i mieszka wraz z rodzicami i dwójką rodzeństwa w Onawie, w stanie Iowa (czterysta km od Grinnell). Jest ambitną dziewczyną, która chce ukończyć szkołę a potem iść na studia. Jednak jej ojciec jest przeciwny edukacji córki, uważa bowiem, że do zmieniania pieluch kobietom wykształcenie nie jest potrzebne. Matka Maribeth nigdy nie przeciwstawia się mężowi, jest uległa i w razie konfliktów nie ma siły przebicia, by móc stanąć po stronie dzieci.
Jednak w szkolnym życiu Maribeth ma wydarzyć się coś, na czym dziewczynie bardzo zależy... Bal z okazji święta wiosny. Nawet sukienkę sobie pożyczyła, tyle że ojciec zabrania jej ubrać tej pięknej kreacji. Zrozpaczona nastolatka przebiera się w skromną sukienką z kołnierzykiem i udaje na bal z kolegą. Ale on woli towarzystwo kolegów i alkoholu. Smutna Maribeth wpada w oko szkolnej gwieździe drużyny futbolowej - Paulowi. Wysoki i ciemnowłosy przystojniak zaprasza dziewczynę na hamburgera a potem na przejażdżkę. Fascynuje go ta drugoklasistka, zwłaszcza że dotychczasowa dziewczyna go rzuciła. Maribeth zaś czuje podniecenie w obecności Paula i kiedy znajdują ustronne miejsce w parku, dochodzi między nimi do zbliżenia. Dalszego ciągu nietrudno się domyślić... Niechciana ciąża, odrzucenie przez partnera, awantura w domu, wyblakłe marzenia i przyszłości... Decyzję o tym co będzie dalej podejmuje za nią ojciec, jednak ona i tak postanawia żyć po swojemu i ... na własną rękę opuszcza miejsce wybrane przez tatę. Wyjeżdża, wynajmuje pokój, podejmuje pracę jako kelnerka i spotyka Tommy'ego. Młodzi sporo czasu spędzają wspólnie i zbliżają się do siebie, oboje doświadczeni przez życie... Jak potoczą się losy dziewczyny? Czy postąpi zgodnie z wolą ojca w sprawie nienarodzonego jeszcze dziecka? Jak długo uda jej utrzymać swój stan w tajemnicy?
Tommy zaczął jadać w restauracji w Grinnell, w której pracę podjęła Maribeth, odkąd jego rodzina przeżyła tragedię i mama przestała gotować. W święta Bożego Narodzenia rozchorowała się pięcioletnia Annie, siostra Tommy'ego i niestety zmarła. Od tamtego czasu rodzice przestali ze sobą rozmawiać a nawet się zauważać. Każdy na swój sposób pogrążył się w żałobie. Wszyscy kochali słodką i mądrą dziewczynkę i teraz nie mogą odnaleźć się w rzeczywistości bez niej. Tommy opowiada Maribeth o siostrze podczas licznych wycieczek, zabiera ją na cmentarz. Jak chłopak odbierze przemilczenie przez nią tak ważnego faktu, jakim jest ciąża, skoro sam był z nią całkowicie szczery?
Dwie autorki (Mirek i Steel), dwie historie, ale jakże kobiece podejście do interpretacji słowa "podarunek". Każda z powieści jest inna, jednak każda nosi w sobie ładunek pozytywnej energii. Mimo problemów jakie musimy
w życiu przezwyciężyć autorki udowodniły, że wsparcie innych jest nam bardzo potrzebne.
Jednak skoro opisałam już książkę K. Mirek w innej recenzji, skupię się na D. Steel. Jej twórczość jest znana z ciepłych opowieści traktujących o różnorodnych kłopotach kobiet, ale i sposobach, jakimi radzą sobie z ich rozwiązaniem. Autorka opisała dwie rodziny, dwie historie, jakże odrębnych biegunów tej samej sprawy dotyczą - dziecka.
Wraz z rodziną Maribeth próbowałam zrozumieć postawę ojca - nie udało mi się. Nikt nie powinien odbierać dziecku prawa do nauki! Nikt nie ma prawa do potępiania błędu w taki sposób, wszak uczymy się na błędach a i sami kiedyś, w młodości wiele popełniliśmy.
Natomiast razem z rodzicami Tommy'ego płakałam po śmierci Annie. To musi być straszne, kiedy rodzic musi pożegnać swoje ukochane dziecko.
"Podarunek" to naprawdę lekka, choć poruszająca powieść. Jeśli macie 3 godziny czasu i ochotę na coś niezobowiązującego, co nie każe tropić morderców jak w kryminałach, to polecam. To książka, która wciąga i wzrusza, która dzięki rzeczywistym problemom pary nastolatków i ich rodzin, stanowi fajną obyczajowo-psychologiczną powieść z ogromnym ładunkiem wszelakich uczuć i emocji.
Recenzja pochodzi z mojego bloga czytelnicza-dusza.blogspot.com