Odległe wycie wilków...

Recenzja książki Powiedz wilkom, że jestem w domu
Jak podnieść się po stracie bliskiej osoby? Kogoś, kto jako jedyny potrafił nas dostrzec, docenić i w pełni zrozumieć? Kto nadawał sens naszemu życiu, wprowadzając do szarego, nudnego życia barwy tęczy?

"Czy na resztę życia pozostanę już głupia? Kto będzie odkrywał przede mną prawdziwą historię skrytą pod tym, co dostrzega większość ludzi? Jak zostać osobą, która zna się na tego typu rzeczach? Jak zostać kimś, czyj wzrok przenika wszystko na wylot? Jak zostać Finnem?"

Nastoletnia June traci ukochanego wujka, a zarazem ojca chrzestnego, który umiera z powodu AIDS. Jej poukładany dotąd świat rozpada się na drobne kawałeczki, a wszystko dookoła traci nagle swój sens. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, iż wszystko wskazuje na to, że tylko jej będzie go brakowało, że dla nikogo więcej nie był kimś ważnym i wyjątkowym, kogo nie da się zastąpić. Starsza siostra pochłonięta jest przygotowaniami do wystawianej w szkole sztuki oraz zakrapianymi imprezami ze znajomymi. Matka, a zarazem siostra zmarłego Finna, robi wszystko, aby jak najszybciej powrócić do normalności i o wszystkim zapomnieć. Zaś ojciec, zapracowany księgowy, woli usuwać się w cień, popierając tym samym stanowisko żony, by nie zaogniać i tak już napiętej atmosfery w domu.

"Miałam wrażenie, że Nowy Jork znajduje się na wysokości wielu tysięcy kilometrów, jakby bez Finna zabrakło mu czegoś, co przyciskało go do ziemi, i całe miasto wzbiło się w powietrze."

I wówczas w życiu nastolatki pojawia się Toby, mężczyzna, którego matka nazywa "specjalnym przyjacielem" Finna, i którego zarówno ona, jak i starsza siostra June Greta zdają się szczerze nienawidzić... Pozostaje jeszcze kwestia ostatniego obrazu, który przez ostatnie miesiące swego życia malował Finn - portretu June i Grety, któremu nadał tytuł "Powiedz wilkom, że jestem w domu". Dlaczego tak bardzo zależało mu na ukończeniu tego dzieła? Czy chciał coś dzięki niemu osiągnąć? I dlaczego obraz dostał tak mglistą, niewiele mówiącą nazwę?

"Nie chciało mi się jej tłumaczyć, jakiego typu jestem osobą. Dziwaczką, która chowa w plecaku wytarmoszony egzemplarz Kieszonkowej antologii tekstów średniowiecznych, dziewczyną, która nosi tylko i wyłącznie spódnice, zazwyczaj w połączeniu ze średniowiecznymi botkami, osobą notorycznie przyłapywaną na gapieniu się na innych. Nie chciało mi się wyjaśniać, że ludzie nie ustawiali się w kolejkę, żeby móc spędzać ze mną czas."

Główna bohaterka powieści autorstwa amerykańskiej pisarki Carol Rifki Brunt (mającej dotychczas w swym dorobku literackim same krótkie formy), a zarazem jej narratorka, jest nieśmiałą, samotną introwertyczką, izolującą się od ludzi, która próbując zapomnieć o otaczającej ją rzeczywistości ucieka myślami w przeszłość, w odległe czasy średniowiecza. Samotne spacery w pobliskim lesie dają jej ku temu doskonałą okazję. Podczas nich niejednokrotnie słyszy odległe wycie wilków...

c.d: http://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-powiedz-wilkom-ze-je...
Dodał:
Dodano: 07 I 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 245
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 41 lat
Z nami od: 12 IV 2012

Recenzowana książka

Powiedz wilkom, że jestem w domu



Mistrzowska, wzruszająca opowieść o stracie i nadziei. Wielka odwaga autorki w mierzeniu się z bólem młodej bohaterki. Obie wychodzą z tej próby zwycięsko. June, bohaterka powieści, wrażliwa nastolatka przyjaźni się z wujem Finem. Gdy wuj umiera, wraz z nim odchodzi cały świat. Powieść pokazuje przejście ze świata dzieciństwa do dorosłości, uczy jak na nowo budować samego siebie, jak odnaleźć się...

Ocena czytelników: 5.8 (głosów: 5)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0