„Chodzi o pytanie. Czy istnieje ktoś, komu na nas zależy? Czy jesteśmy warci ocalenia? Czego chciałby ode mnie Bóg, gdyby istniał? Przejawem wiary jest gotowość do zadawania pytań wbrew wszelkim dowodom. Wiara nie jest tylko zaufaniem do Boga, ale do nas wszystkich.”
Z niecierpliwością czekałam na „Dwunastu” - drugi tom dobrze zapowiadającej się trylogii „Przejście”. I tak jak pierwsza część, książka ta wciągnęła mnie od razu.
Muszę przyznać, że autor wykreował bardzo ciekawych bohaterów. Każdego z osobna. Wszyscy mieli ciekawe osobowości, każdy z nich był „pełny”. Justin Cronin potrafi sprawić, że wydawali się oni rzeczywiści do szpiku kości. Najbardziej poruszyły mnie losy Sary, która pojawia się gdzieś w połowie powieści. Chociaż muszę przyznać, że z innymi też się zżyłam (oczywiście oprócz tych wszystkich psychopatów, którzy tam wystąpili).
Nie tylko postacie były jak żywe. Cały świat opisany w książce również. To zasługa szczegółów jakim raczył mnie autor. Żałuję tylko, że tak mało zostało poświęcone światu zaraz po epidemii, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie. Wszystkie wydarzenia obserwowałam z zapartym tchem.
Przyjemnie było powrócić do świata Petera, Alicii, Michael'a, Amy, Dziewczyny Znikąd oraz innych bohaterów. Szkoda tylko, że na „Miasto luster” trzeba czekać bardzo długo, ponieważ jego premiera w USA dopiero pod koniec 2016 roku... Polecam.
„Daj ludziom nadzieję, a zrobią wszystko, co zechcesz. Nie jakąś przeciętną, zwyczajną nadzieję – na jedzenie, ubranie i brak bólu, dobre szkoły i niskie raty połączone z łatwym finansowaniem. Ludzie potrzebują nadziei sięgającej poza widzialny świat, poza materialną rzeczywistość i jej ograniczenia, poza życie będące nudnym korowodem rzeczy. Nadziei, że wszystko jest inne, niż się wydaje.”
http://magiczneksiazki.blogspot.com/