Zawsze powtarzam, że wolę pełnometrażowe powieści, gdzie mogę poznać bohaterów, ich zachowania, zrozumieć podejmowane przez nich decyzje, kibicować im, bądź też przeklinać, od krótkiej formy, którą są opowiadania. Jednak jest jakiś bodziec, który, co jakiś czas popycha mnie właśnie do opowiadań. A do wyboru powyższego zbioru skłoniło mnie nazwisko autorki, z którą de facto nie miałam styczności, ale wiele słyszałam o jej twórczości. Zachęcił mnie również sam tytuł tegoż zbioru, który kojarzy się z Lewisem Carrollem i magią.
Sylwia Chutnik to feministka, działaczka społeczna, jedna z najbardziej uznanych polskich pisarek, Laureatka Paszportu "Polityki", dwukrotnie nominowana do Literackiej Nagrody Nike. Spod jej pióra wyszły takie tytuły jak: "Kieszonkowy atlas kobiet", "Dzidzia", "Cwaniary".
Tytuł "W krainie czarów" skrywa w sobie 11 opowiadań. Pierwszym z nich jest opowiadanie, które jest zarazem tytułem całego zbioru, a dotyczy śmierci, śmierci nagłej i prozaicznej, bo na działce. "Anna" to opowiadanie dotyczące młodej kobiety, której życie nie ułożyło się tak jakby tego chciała, dlatego też rości o to pretensje do całego świata. W następnym opowiadaniu "Pola" autorka nawiązuje do osoby "prawdziwej" postaci Poli Negri, która tkwi w egzystencji. "Bożena z Poznańskiej" to z kolei historia prostytutki, która pogodziła się ze swoim losem, ale wizja niespełnionych marzeń nie daje jej spokoju, dlatego musi o nich szybko zapomnieć. "Wszystko zależy od pani" pod tym tytułem kryje się postać dziewczyny, która nie czuje się atrakcyjna i chciałaby, aby życie było prostsze. Ale kto z nas by nie chciał?
"Niewinne czarodziejki" to historia dwóch kobiet, które połączyło podobne doświadczenie życiowe. "Pan Tadeusz" opowiadanie to dotyczy pozbawienia weny twórczej i pisania do szuflady. Ósme opowiadanie "Dancing" dotyczy kawalera, który ma przesadnie uporządkowane życie niemal pod linijkę. "Przeszkadzały" dotyczy faceta, który chciał zostać księdzem, ale wygrała żądza do kobiety. Dwa ostatnie opowiadania dotyczą wojny. Pierwsze z nich "Muranooo" przenosi nas do okresu II wojny światowej, "starej" Warszawy, gdzie bohaterką jest babcia oraz jej wnuczęta. Ostatnie opowiadanie "Piwnica" przedstawia bohaterki, które ukryły się w piwnicy i przeczekują naloty.
Tematy opowiadań autorstwa Sylwii Chutnik dotyczą śmierci, samotności, niezrealizowanych marzeń, czy wspomnień dotyczących wojny. W pierwszym odczuciu po przeczytaniu całego zbioru, trudno znaleźć wspólny mianownik, który łączyłby te opowiadania. Dopiero po chwili zastanowienia przychodzi na myśl słowo życie, a precyzując bardziej proza życia, z którą, na co dzień każdy z nas ma styczność. Autorka za pomocą swoich bohaterów przelewa żal, gorycz, ból, smutek, ironię niekiedy brutalność życia, jak i ludzi. Najbardziej utkwiły mi w pamięci, czy też do mnie trafiły opowiadania dotyczące duchów wojny, mimo upływu lat wciąż trudno wyobrazić sobie bestialstwo, jakiego wówczas się dopuszczano, a także na uwagę zasługuje pierwszy zbiór poruszający temat śmierci bliskiej osoby.
W bohaterach wykreowanych przez autorkę można zauważyć zwykłego Kowalskiego, który może mieszkać za naszą ścianą. Sylwia Chutnik pokazuje, iż jest doskonałą obserwatorką otaczającego nas świata, sytuacji życiowych, czy też ludzkich zachowań. Dlatego też w tych opowiadaniach, a raczej w sytuacjach, jakie pokazuje, czy bohaterach, tkwi proza życia i realizm, niż fikcja literacka. Taki zabieg sprawia wrażenie, że autorka naprawdę zaczerpnęła historie z życia wzięte.
Sam styl autorki jest oszczędny i prosty, a zarazem bardzo wyrazisty, niekiedy przypomina formę reportażu. Nie ma tu nic za dużo, nie ma nic za mało, jest bardzo optymalnie. Nie zawaham się powiedzieć, że jest to proza ambitna. Co ciekawe cały zbiór skonstruowany jest tak, iż dopiero po przeczytaniu ostatniego opowiadania czytelnik zaczyna rozumieć sentencję całego zbioru, który mimo, iż jest różnorodny, zaczyna układać się w całość. To trochę jak z dobrym kryminałem, czy powieścią, gdzie dopiero po ostatniej stronie całość staje się spójna i zrozumiała, a w przypadku kryminału zagadka zostaje rozwiązana.
"W krainie czarów" to zbiór, który zdecydowanie wyróżnia się wśród innych. Niewątpliwym atutem, o którym jeszcze nie wspomniałam, jest pozostawienie przez autorkę szerokiego pola interpretacji dla czytelnika. Dlatego jestem przekonana, że każdy z Was odbierze przedstawione historie inaczej. Ponadto warto wspomnieć o emocjach, jakie towarzyszą odbiorcy podczas czytania. Autorka prowadzi nas przez gamę odczuć, czy uczuć niekończenie pozytywnych, jakimi są ból, cierpienie, żal, do tego, dochodzi szczypta ironii. Wbrew pozorom czytelnik nie wpada w stan depresji, ale raczej refleksji tego co nas otacza, a przede wszystkim, kto. A wybór tytułu przez autorkę nie był na pewno przypadkowy, osobiście to odbieram tak, iż każdy ma swoją krainę czarów, w której żyje, niekiedy nie może się z niej wydostać, ale pod słowem czary kryje się ironia do tego co jest tu i teraz. Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak tylko Was zachęcić do sięgnięcia po powyższy zbiór, naprawdę warto.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/12/w-krainie-cza...