Właśnie skończyłam czytać "Gniew" i na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo - WOOOOOW! Jestem pod ogromnym wrażeniem i stwierdzam, że to najlepszy polski thriller (kryminał), jaki czytałam. I pozostaje mi pluć sobie w brodę, że nie sięgnęłam wcześniej po książki Miłoszewskiego. Muszę nadrobić to faux pas.....
Wielu z Was pewnie świetnie zna prokuratora Teodora Szackiego, głównego bohatera książek Zygmunta Miłoszewskiego. Przystojny, szpakowaty mężczyzna, wiek 50+, ubrany w bondowskim stylu - klasa i elegancja sama w sobie, do tego błyskotliwy intelekt. Słowem człowiek z zasadami, jednak córka znajduje w nim inną dominującą cechę - gniew. Jak wiele jest w nim tego gniewu?
Akcja powieści dzieje się w Olsztynie, otoczonym jedenastoma jeziorami, na przełomie listopada i grudnia 2013 roku. Teodor Szacki zostaje wezwany do sprawy zwanej w środowisku "odfajkowaniem Niemca", czyli spisaniem znalezionych szczątków ludzkich ( najczęściej pozostałości powojennych) i przekazanie ich na rzecz uczelni medycznej, aby jeszcze się do czegoś przydały. Tak było i tym razem, w podziemiach bunkra znaleziono stary szkielet, bez tkanki, który został automatycznie przekazany do uczelni. Jakież było zaskoczenie Szackiego, kiedy następnego dnia otrzymał telefon od doktora Frankensteina (!) z tejże uczelni z prośbą o natychmiastowe spotkanie. Okazało się, że szkielet wcale nie jest stary, tylko ktoś zadał sobie wiele trudu, aby uzyskać taki efekt. Nie brakuje żadnej kosteczki, jest ich 206 - dziwne, że zwierzęta nic nie zabrały.... Ano nie zabrały, bo brakujące kości zostały uzupełnione kośćmi od innych osób. Sprawa jest przedziwna i intryguje prokuratora. W międzyczasie ma on do czynienia z kobietą, która prosi o pomoc, tak nieporadnie, że nie zyskuje zainteresowania Szackiego. Niestety, po kilku dniach znajduje ją w tragicznym stanie w jej domu, obok w kałuży mleka i krwi bawi się jej synek. Dziwne, ale obie sprawy okażą się ze sobą powiązane, a finał tej historii zaskoczy wszystkich, łącznie z prokuratorem Szackim - tym bardziej, że w sprawę zostanie wplątana jego córka...
Trudno opowiedzieć o tej książce, aby nie zdradzić za wiele szczegółów - za wiele jednak byście stracili, bo czyta się ją na wdechu, z wypiekami na policzkach. "Gniew" powalił mnie na kolana, to doskonałe połączenie thrillera i kryminału przemawiające do wyobraźni czytelnika. Zygmunt Miłoszewski tak namieszał mi w głowie, że w połowie książki zwątpiłam, czy morderca w ogóle zostanie ujęty, a finał przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Co zrobił z Szackim???!!!!
Doskonały pomysł na fabułę został rozpracowany w najdrobniejszych szczegółach i złożony w idealną powieść, która szokuje, zaskakuje i nie pozwala domyślić się jej końca. Autor tak skutecznie zwodzi czytelnika, podsuwa odmienne tropy i łączy pozornie niezwiązane wątki w jedną całość. A jeszcze w genialny sposób uświadamia nam i otwiera oczy na problem przemocy domowej, jej efektów i skutków. Sama postać prokuratora Szackiego wzbudziła mój podziw, to skomplikowana osobowość. Bardzo świadomy i prawy człowiek, który jednak okazuje się słaby w kontaktach ze swoimi kobietami. W efekcie, jego miłość i oddanie staje w konfrontacji z prawem - jaki będzie tego finał? Niesamowity!
Jestem pod wielkim wrażeniem wyobraźni Miłoszewskiego - stworzył książkę, której nie da się odłożyć i zapomnieć. Dosłownie powalił mnie na kolana! To była najlepsza polska powieść, jaką w tym roku czytałam - bezsprzecznie!!! Nie wierzycie? Przeczytajcie sami!
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2014/12/gniew-zy...