Po sukcesie filmu "Gwiazd naszych wina" o Johnie Greenie zrobiło się bardzo głośno. Nagle wszyscy sięgają po jego książki. Sama, gdy jakiś czas temu polecono mi tego autora, stwierdziłam, że to nie jest ten rodzaj powieści, które lubię i chciałabym czytać. Jednak szum, który pojawił się wokół tego autora bardzo mnie zaintrygował. Postanowiłam jednak dać mu szansę, ale jako pierwszą powieść, z którą się zapoznam, wybierając coś mniej znanego. Wybór padł na "19 razy Katherine".
Colin jest cudownym dzieckiem. Jego pasją jest układanie anagramów, a słabością kobiety o imieniu Katherine. Poznajemy go w momencie, gdy po raz dziewiętnasty został rzucony przez dziewczynę o tym właśnie imieniu. Pociesza go przyjaciel, który namawia go na wyjazd w poszukiwaniu przygody życia. Wkrótce trafiają do małej miejscowości w Teksasie. Tam ich dotychczasowe życie ulega diametralnej zmianie.
Colin postanawia utworzyć "Teoremat o zasadzie przewidywalności Katherine". Jest przekonany, że każdy związek można przewidzieć na podstawie wzoru matematycznego i przedstawić za pomocą wykresu funkcji. O pomoc w przygotowaniu "Teorematu..." John Green poprosił swojego przyjaciela Daniela Bissa (adiunkta na Uniwersytecie Chicagowskim). Może to zabrzmieć zdumiewająco, ale na końcu książki został umieszczony specjalny aneks. W nim zawarto całą matematyczną część objaśniającą nam pracę Colina.
"19 razy Katherine" jest lekturą idealną. Zawiera w sobie dużą dawkę humoru, mnóstwo wartościowych cytatów i morał. Uważam, że każdy młody człowiek powinien ją przeczytać, ponieważ to właśnie do tej grupy w szczególności kieruje swoje słowa John Green, starając się, aby wszystkie zawarte w powieści mądrości były warte uwagi zwłaszcza tej grupy. Czy dorośli także znajdą tu coś dla siebie? Tak, jestem o tym przekonana. Autor stworzył historię wielowątkową, z której każdy z nas może wyciągnąć coś dla siebie.
Niestety miałam rację. Książka Johna Greena nie powaliła mnie na kolana. Jest dla mnie raczej zwyczajną opowieścią, która "jednym uchem wpadnie, a drugim wyleci". Pomimo mądrości w niej zawartej i tego, że uśmiechałam się podczas lektury, nie potrafiłam znaleźć nic, co by mnie jakoś szczególnie zainteresowało. Nie poddam się jednak, spróbuję sięgnąć po kolejne pozycje tego autora, zanim całkowicie go skreślę. Mimo, iż nie przepadam za książkami obyczajowymi, to i tak sądzę, że "19 razy Katherine" jest książką wartą poświęcenia czasu. Polecam!
Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com