Podobnie jak w przypadku "Rodziny Casteel", od "Mrocznego anioła" też nie można się oderwać. Losy Heaven są przytłaczające, aż trudno uwierzyć, że tak źle może się to wszystko toczyć... Heaven dorasta, zakochuje się, dojrzewa. Poznaje świat, który do tej pory był dla niej wielką zagadką. Nagle stać ją na wszelkie luksusy, drogie stroje, samochody i wspaniałe jedzenie. Ale w miejsce starych kłopotów pojawiają się nowe troski. Jak się okazuje stan konta nie decyduje o szczęściu.
Momentami irytowało mnie zachowanie Heaven, która pragnęła „naprawiać” innych. Ponownie nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że autorka pisze schematycznie. W „Mrocznym aniele” znowu znalazłam nawiązania do serii Dollangangerów i ponownie nie przeszkadzają aż tak bardzo. Cała historia jest smutna, a zwłaszcza końcówka.
Powieść jest napisana lekko i przyjemnie, czasami może nieco infantylnie. Czyta się ją szybko i jest łatwa w odbiorze. Tym, którzy ulegli czarowi "Rodziny Casteel" na pewno się nie zawiodą. Teraz tylko trzeba czekać na kolejne tomy.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/