Nie będę się specjalnie zachwycała tą lekturą, choć wrażenia mam pozytywne. Duży plus daję autorce za to, że na każdym kroku mąciła mi w głowie. Starałam się rozwiązać zagadkę pewnego zaginięcia i gdy myślałam, że już wiem, pojawiał się nowy wątek w sprawie, który zaburzał moją teorię na całej linii. Zakończenie, które odsłania tajemnicę i ujawnia prawdę o losie Elaine Dawson (czyli kobiety, która zaginęła), zaskoczyło mnie, co też się autorce chwali. No, nie spodziewałam się, że jednego dnia kobietę może spotkać tyle przykrych zdarzeń.
Książka Charlotte Link to nie tylko dobra powieść kryminalna. To przede wszystkim studium uzależnienia od drugiej osoby. Wszystkie bohaterki uwikłane są w toksyczne relacje z mężczyznami. Jedna trwa przy niepełnosprawnym bracie, druga przy zazdrosnym i ograniczającym jej swobodę mężu, trzecia przy brutalnym partnerze...Urocza kolekcja nieciekawych mężczyzn. Jestem jednak daleka od obwiniania samych panów. Elaine i Rosana po trosze same sobie zgotowały ten los, choć prawda jest skomplikowana i nic nie jest czarno - białe. Jak to zwykle bywa, w życiu są różne niuanse, które wpływają na ocenę ogólnej sytuacji i nie zawsze można trzasnąć drzwiami i od niechcenia rzucić: "bye, bye, radź sobie sam".
Link analizuje psychologiczny aspekt związków międzyludzkich. Nie ocenia swoich bohaterów. Pokazuje jedynie, jak łatwo nałożyć na siebie łańcuchy, które spętają marzenia i skutecznie uprzykrzą życie.
Pisarka umiejętnie wplata w kryminalną historię problemy społeczne. Dobrze się to czyta, a właściwie dobrze się tego słucha, bo ja "Ostatniego śladu" wysłuchałam, spacerując między drzewami w miejskim parku.
Recenzja opublikowana również na moim blogu
http://www.kultur-alnie.blogspot.com