Marek Piekarczyk to osobowość, można go kochać, można nie tolerować. Dla mnie jest niezwykłą osoba, ciepłą, otwartą, a jego głos sprawia, że ciarki chodzą mi po plecach.
Piekarczyk rozpoczął swoją karierę muzyczną już w 1969 roku, do TSA dołączył w roku 1980r. Gościnnie udzielał się również w innych bandach. Nagrał dziesiątki płyt, zagrał tysiące koncertów. Przez jakiś czas mieszkał poza granicami Polski, jednak wrócił i znowu zaczęło być o nim głośno. Jego życie jest niezwykle barwne, miał swoje wzloty i upadki, o których bardzo szczerze i otwarcie mówi. Biografia jest bardzo osobista, szczera i pełna arcyciekawych informacji oraz zdjęć. Piekarczyk otwarcie mówi o swoich ciemnych stronach, otwiera się przed czytelnikami, mówi o rzeczach przyjemnych, ale i o bardzo trudnych. Pokazuje, co go ukształtowało, co go zmieniło, co go fascynuje, a z czym się nie zgadza. Jest bardzo wyrazistą i oryginalną osobowością, a czas obchodzi się z nim bardzo delikatnie. Nadal jest tym samym, przystojnym facetem z długimi piórami, który fascynował mnie lata temu. Nadal chętnie wracam do jego twórczości i zawsze znajduje tam coś nowego.
"Zwierzenia kontestatora" to dla mnie lektura obowiązkowa i myślę, że każdy wielbiciel rocka chętnie ją przeczyta. Książka jest przekrojem nie tylko przez sylwetkę samego Marka Piekarczyka, ale również niezwykłym źródłem informacji na temat historii polskiej sceny rockowej. Wzbogacona niepowtarzalnymi zdjęciami, ciekawostkami i anegdotami, sprawia, że się ją dosłownie pożera. To ważna pozycja na mojej półce - polecam serdecznie
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2014/12/marek-pi...