Dawno już nie czytałam żadnego dobrego horroru. Uważam też, że trudno taki napisać. Dawniej ludzie byli bardziej przesądni i wiele rzeczy ich przerażało, natomiast w dzisiejszych czasach panuje ogólna znieczulica i ignorancja odnośnie spraw czy zjawisk ponadnaturalnych, niewytłumaczalnych. A to duży błąd…
Andrew Pyper, autor świetnie przyjętych książek (m. in. „Lost Girls” oraz „The Killing Circle”), w swoim „Demonologu” zrobił coś niebywałego. Poprzez wykorzystanie motywów z „Raju utraconego” Miltona, udało mu się stworzyć inteligentny, wielowymiarowy horror okultystyczny, który nie tylko intryguje, trzyma w napięciu i przeraża, ale również porusza ważne kwestie życiowe oraz opowiada o walce o to, co najbardziej kochamy. Jest to historia zrozpaczonego ojca, który dociera na dno otchłani, by wyrwać swoje dziecko z łap pradawnej istoty, która przeszła do naszego świata.
Z początku wydawało mi się, że to będzie coś podobnego do seriali „Trzynasty apostoł” i „Objawienia”, lecz nie – główny bohater to nie ksiądz, a wykładowca na Uniwersytecie Columbia, specjalista od mitologii, wierzeń, literackich demonów i „Raju utraconego”, w dodatku ateista, który w trakcie powieści przechodzi wewnętrzną przemianę. W pewnych momentach lektury miałam nawet, nie wiedzieć czemu, skojarzenie z „Memnochem Diabłem” Anne Rice, w którym ukazano całą historię konfliktu Boga z Szatanem. Ale to akurat było miłe skojarzenie.
Do tej książki zachęcił mnie już sam tytuł, ponieważ poniekąd interesuję się demonologią i czasem wykorzystuję jej elementy w swoich opowiadaniach. Z kolei okładka „Demonologa”, choć nie ma na niej wiele, moim zdaniem bardziej intryguje i zapowiada historię lepiej niż, na przykład, jakiś demon, który od razu wszystko by zdradził.
Co do samego tekstu – narratorem jest główny bohater. Dzięki temu czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Łatwo się wciągnąć, trudno oderwać. Można odnieść wrażenie, że ma się w rękach prywatne zapiski mężczyzny i że towarzyszy się mu we wszystkich wydarzeniach.
Super, naprawdę super. Chętnie też obejrzę ekranizację, która niebawem ma się ukazać za sprawą Roberta Zemeckisa i Universal Pictures.
Jednym słowem: polecam!