Pełne zagrożeń Bellmont, którym rządzi przestępczy półświatek z pewnością nie jest miejscem, w którym chciałoby się spędzić resztę swojego życia. Dlatego też Finley i Erin od zawsze marzyli, by się stamtąd wyrwać. I tak też planują zrobić, gdy tylko skończą szkołę. A tymczasem spędzają razem mnóstwo czasu i wytrwale trenują koszykówkę, w której dziewczyna upatruje swoją przyszłość. Pewnego dnia trener prosi Finley'a o przysługę. Tak oto rozpoczyna się jego znajomość z Russem, wschodzącą gwiazdą koszykówki, który z powodu przeżytej traumy wciąż obstaje przy swoim pozaziemskim pochodzeniu.
Już sam pomysł, by to biali byli mniejszością jest dość niespodziewany i przyznam, że sprawdził się tu świetnie. Cały ten półświatek, mafijne zatargi, rządzące tam bezwzględne zasady, którym każdy musiał się podporządkować - wszystko to stanowiło nie tylko wyśmienite tło do tej historii, ale i czynnik warunkujący wiele spośród cech naszych bohaterów. Miałam jednak wrażenie, że te wydarzenia rozgrywają się gdzieś obok, nie do końca odczuwałam ich powagę. Przyczyną mogło być po części naprawdę lekkie pióro autora (to oczywiście jak najbardziej na plus), które znacznie ułatwia odbiór powieści, pomimo poruszanych w niej tematów. A te do najlżejszych nie należą. Nie brakuje też humoru, a i niektóre z zachowań Russa potrafią znakomicie rozładować napięcie.
Bohaterom nie mam właściwie nic do zarzucenia - byli realni i dobrze wykreowani. Od razu polubiłam Russa pomimo całego jego zachowania. Było widać, że to naprawdę sympatyczny, choć z powodu swojej sytuacji mocno zagubiony chłopak. Erin nie brakuje zdecydowania i pewności siebie. A Finley? O nim można by było napisać całkiem sporo, gdyż na jego osobowość składa się naprawdę wiele czynników. Ostatecznie ten zwykle cichy i ustępliwy chłopak potrafi być również uparty i zdecydowany. Nie brakuje mu też pewnych wad.
"Milczenie zawsze było moim »trybem domyślnym« - najlepszą obroną przed resztą świata."
Finley nie chce przyznać, że doskonale wie, dlaczego to właśnie jego trener poprosił o opiekę nad Russem. Będzie też musiał stoczyć walkę ze sprzecznymi uczuciami - wie, że powinien pomóc nowemu przyjacielowi, a jednak wciąż obawia się straty swojego miejsca w drużynie. Czasami nie dowierza Russowi, innym razem dziwi się, jak oddanym jest przyjacielem. Wie, że gdy chodzi o koszykówkę zachowuje się wobec niego nie w porządku, a jednak nie potrafi inaczej. Czy w końcu znajdzie rozwiązanie? Jak bardzo może się to wszystko skomplikować?
Jakoś trudno było mi zacząć pisać o tej książce. W głowie kłębiły mi się różne myśli, jednak nie chciały układać się w słowa. Nie mogłam się też zdecydować, jaką ocenę jej wystawić. Bo czytało mi się naprawdę przyjemnie, a bohaterów dało się lubić, zwłaszcza Russa, który od razu zaskarbił sobie moją sympatię. Znalazło się też sporo ciekawych cytatów. A jednak książka nie wywarła na mnie jakiegoś znacznego wpływu, nie pozostawiła ogromnych wzruszeń. Mimo to szczerze ją polecam. Przeczytanie jej było dobrą decyzją i pozostawia nadzieję na kolejne miło spędzone chwile przy pozostałych powieściach autora. Oby jak najprędzej.
"Nie zawsze można wybrać rolę, jaką będzie się odgrywać w życiu, lecz cokolwiek by ci się trafiło, dobrze tę role grać najlepiej, jak się potrafi."
Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2014/12/m-quick-niezbed...