Karou mieszka w Pradze, jest artystką, niedawno się rozstała z chłopakiem. Chadza z przyjaciółką do pewnej osobliwej restauracji, jeszcze niedawno dorabiała sobie strasząc wycieczki, a wychowuje ją grupa chimer. Dziewczyna ma też niebieskie włosy, tatuaże i możliwość spełniania życzeń.
Poza tym, dużo podróżuje. Nie, nie autem czy samolotem. Ona po prostu przechodzi przez drzwi i znajduje się w innym kraju, na innym kontynencie, gdzie tylko zechce. Dobra, przesadziłam trochę. Nie gdzie zechce, ale gdzie wyśle ją Brimstone. Po co? Po zęby. Z kolei, po co mu zęby? Ha, tego Wam nie zdradzę.
Jednak w którymś momencie, na drzwiach, przez które przechodzi Karou, pojawiają się odciski dłoni, jakby wypalone w drewnie, a osoby, które są za to odpowiedzialne, cechuje niezwykłe piękno. Co to oznacza?
Anioł, serafin. I ludzka dziewczyna, która sama nie wie, co dzieje się w jej życiu. Wiadomo, to musiało skończyć się jako takim związkiem, chociaż nie mogłam narzekać na przewidywalność. Autorka stopniowo odkrywała przed Czytelnikami różne zdarzenia z przeszłości bohaterów, przy okazji wzbudzając nasz apetyt na lekturę przez rozwijanie relacji Karou i Akivy. Podobały mi się postacie chimer, szczególnie pod koniec, kiedy poznajemy je lepiej. Wiadomo, jedne z nich polubiłam bardziej, inne mniej, jednak cały świat wykreowany przez autorkę - świat chimer i aniołów, a także Praga - wydawał się tętnić życiem, książka wręcz ociekała magicznym klimatem. Wszystko było niezwykle barwne, postaci zdawały się być autentyczne, a zdarzenia pełne akcji, pełne zagadek i jednocześnie odpowiedzi.
Karou. To imię w języku chimer oznacza nadzieję. Dziewczyna nie jest zwyczajna, jednak nie ukrywa całkiem prawdy o tym, co robi po lekcjach, przed znajomymi. Za każdym razem, gdy ktoś zadaje jej pytania, ona odpowiada z tajemniczym uśmiechem, który wskazuje na to, że żartuje. Karou zna wiele języków, posiada koraliki, monety, dzięki którym może spełniać drobne życzenia, uwielbia rysować. Strony jej szkicowników pokryte są rysunkami Brimstone'a, Dealera Marzeń. On ją wychował, jest jej bliski, jednak ona nie ma pojęcia, po co mu zęby, a jak się potem okazuje, nie jest to jedyna kwestia dotycząca chimer, o której nic tak naprawdę nie wie.
Od razu spodobała mi się okładka. Czarno-biała twarz zasłonięta przez niebieską maskę idealnie oddaje klimat powieści, bo symbolizuje tajemniczość i barwność lektury.
I choć starałam się znaleźć jakieś minusy, to niestety poległam. Książka jest świetna pod każdym względem, język autorki jest przystępny, czyta się szybko, a przy okazji uważam, że może zainteresować zarówno młodzież, jak i starszych. Polecam każdemu, bo "Córka dymu i kości" jest magiczną lekturą, początkiem dobrze zapowiadającego się cyklu, niesamowitą historią.
http://books-pal.blogspot.com/2014/11/corka-dymu-i-kosci-lai...