Brandon Mull serca czytelników podbił dwoma seriami "Baśniobór" i " Pozaświatowcy", teraz na rynku pojawia się kolejny cykl jego autorstwa "Pięć królestw", a pierwszy tom nosi tytuł "Łupieżcy niebios".
Niestety nie miałam okazji zapoznać się ze wcześniejszymi książkami autora, dlatego też zaczynając swoją przygodę z twórczością Mulla, nie wiedziałam czego się spodziewać. Cykl przeznaczony jest dla młodych czytelników, ja jako osoba dorosła obawiałam się, że jednak nie odnajdę się w tej historii. Moje obawy na szczęście okazały się niepodstawiane.
Tak więc poznajcie Cole, młodego chłopca, który wraz z przyjaciółmi pragnął spędzić dość ciekawie święto Halloween. On i jego koledzy wybrali się do domu, który najbardziej przyciągał uwagę. Podczas zwiedzana "nawiedzonego" domu zostają porwani przez dziwnych osobników, jedynie Cole udaje się ukryć. Nie chce on jednak zostawiać przyjaciół na pastwę losu i ukrywając się, rusza za porywaczami. Przez tajemniczy właz trafia do dziwnej krainy. Podczas próby uwolnienia kolegów Cole zostaje złapany i napiętnowany znakiem niewolnika. Bardzo szybko jednak musi pożegnać się z przyjaciółmi, gdyż zostaje sprzedany Łupieżcom niebios, gdzie musi ryzykować swoje życie, aby przetrwać
Od tej chwili zaczynają się przygody Cole, podczas swojej wędrówki pozna nowych przyjaciół, zdobędzie wrogów. Pokona wiele przeszkód, a jego głównym celem jest przetrwanie i uwolnienie przyjaciół z Ziemi.
Czytając książkę przenosimy się do dość dziwnego świata, który bardziej przypomina senny koszmar. Rzeczywistość opisana na kartkach nie jest sielankowa. Mieszkańcy Obrzeża nie mają łatwego życia, głównym ich celem jest przetrwanie. Początkowo Cole nie mógł odnaleźć się w nowej krainie, jednak szybko udało mu się wyłapać zasady jakie tam rządzą. Dzięki temu nie tylko przetrwał, ale i poznał nowych przyjaciół, z którymi dzieli swój los.Cole przeżywa wiele przygód, ale to dopiero początek jego podróży, która jest ciekawa, pełna niebezpieczeństw i zaskakujących obrotów wydarzeń.
Język utworu jest bardzo łatwy, przystępny, żaden czytelnik nie będzie miał problemu w zagłębieniu się w opisanej historii. Książka jest prosta, ale taka powinna być, gdyż mają ją zrozumieć najmłodsi czytelnicy. Pomimo wielu niebezpiecznych scen, autor nie decyduje się na przedstawienie ich w sposób drastyczny - raczej wybiera łatwiejsze rozwiązania.
Autor bardzo dobrze przedstawił świat, jaki wykreował - mogłabym rzec - namacalnie go stworzył. Podczas czytania wyobraźnia nie musiała ciężko pracować, aby ujrzeć opisane miejsca czy zdarzenia. Mull bardzo mocno puszcza wodze fantazji, zabiera czytelników w podróż o jakiej się nikomu nie śniło. Dodatkowo odpowiednio buduje napięcie, wszystkie wydarzenia są dobrze przemyślane i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
Mull w przeważającej części skupia się raczej na ciekawej, dynamicznej akcji, tylko chwilami decyduje się na rozważania. Opisy nadają całej historii klimatu, nie przytłaczają, są delikatne i bardzo plastyczne. Dialogi bardzo dobrze wpasowane są do treści, co jest plusem, gdyż zajmują dużą część utworu. Zdarzenia następują szybko po sobie, dzięki płynnemu rozwojowi wydarzeń, czytanie odbywa się w błyskawicznym tempie.
Tak jak wspominałam - książka jest adresowana do dzieci od ósmego roku życia, co nie oznacza, że osoby starsze nie znajdą czegoś ciekawego dla siebie, ale...To co lubi młody czytelnik, niekoniecznie pokocha starszy. Tak więc każda "strona", może książkę odebrać inaczej.
Jeśli chodzi o mnie " Łupieżcy niebios" to dość interesująca opowieść, która pozwoliła mi się zrelaksować i odpocząć. Styl autora, jest godny uwagi, a jego wybujała fantazja do pozazdroszczenia.
Natomiast jeśli chodzi o młodszych czytelników, podczas czytania raczej przeżyją niezapomnianą przygodę, do której zechcą wracać. Raczej wątpię, aby mieli czas na relaks.