Dzikie karty to pierwsza część antologii opowiadań napisanych przez różnych autorów i powiązanych w jedną spójną opowieść. Ich opowiadania tworzą ogromną mozaikę, idealnie zgraną i bardzo intrygującą. Przechodzi się z opowiadania do opowiadania jak ze szkiełka witrażu w kolejne, połączone cienką spoiną. Opowiadania różnią się stylem pisania ich Autorów, ale idealnie do siebie pasują pod względem treści. Mam wrażenie, że pierwszy tom opowiadań stanowi zarys tego, co nas czeka później. Poznajemy sylwetki bohaterów, tło akcji, jednak wszystko jest jakby niedokończone, akcja dopiero się zarysowuje. Postaci jest tak wiele, że nie sposób wszystkich ogarnąć i zapamiętać. Chwilami mnie to przytłaczało, ale czytając dalej ciekawość wygrywała.
Książka, ze względu na swoją formę, jest bardzo oryginalna. Autorzy dali popis swojej wyobraźni, jednocześnie dostosowując się do pomysłów poprzedników. Pomimo pewnych ograniczeń stworzyli razem świetną całość. Choć trzeba przyznać, że do łatwych lektur nie należy. Trzeba się skupić i próbować nadążyć za autorami.
W „Dzikich kartach” znajdziecie prawie 20 opowiadań różnych autorów, które zostały powiązane wspólną fabułą. Historie wzajemnie się uzupełniają tworząc zwartą i logiczną całość. Moją uwagę szczególnie przykuły opowiadania George’a R.R. Martina „Chwile z życia żółwia”, R.Zelazny’ego „Śpioch” i C.Voughn „Zjawa nawiedza Manhattan”. Zmęczyło mnie opowiadanie otwierające antologię i cieszę się, że je doczytałam i przeszłam dalej, bo było zdecydowanie warto!
„Dzikie karty” to gratka dla wielbicieli fantastyki i twórczości George’a R.R. Martina, ale myślę, że i innym czytelnikom spodobają się sylwetki Superbohaterów wykreowane na kartach tej książki – polecam
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2014/11/dzikie-k...