To pytanie zadaje sobie każdy początkujący twórca (nie tylko tekstów literackich, czy innych form pisanych, ale twórca w ogóle) – jak robić coś, żeby robić to dobrze; żeby ludziom się spodobało; a najlepiej dodatkowo przyniosło jakieś sensowne zyski. Ilość tytułów zajmujących się tym tematem można by pewnie liczyć w setkach tysięcy. Ja sama, jeżeli chodzi o pisanie, sięgnęłam zaledwie po kilka z nich i – będę z Wami teraz absolutnie i bezgranicznie szczera – wszystkie były do kitu. A uświadomił mi to dopiero Stephen King, swoim poradnikiem-nieporadnikiem pod tytułem „Jak pisać? Pamiętnik rzemieślnika”.
Nie jest to typowy poradnik dla pisarzy, a raczej autobiografia i refleksje autora, w których dąży do przekazania jednej tylko myśli – złoty środek nie istnieje. Książka posiada oczywiście podrozdziały, które sugerowałyby, że King zamierza wyłuszczyć swoje pisarskie sekrety („Czym jest pisania?”, „Jak pisać?”), ale już w poprzedzających właściwą treść, trzech przedmowach, udziela odpowiedzi na pytanie tytułu – nikt Wam tego nie powie.
A teraz zaprzeczę sama sobie. Owszem książka Stephena Kinga nie jest poradnikiem pisarskim w sensie stricte, ale jednocześnie wyciągniecie z niej milion razy więcej, niż z innych poradników. W zawoalowany i nienachalny sposób amerykański mistrz grozy przemyca, bowiem mnóstwo cennych wskazówek. Zaczyna od podbudowania początkującego autora oraz jasno wskazuje na cechy, które ewentualny sukces stawiającego pierwsze kroki, mogłyby przekreślić; a kończy na zagrywkach redakcyjnych. Daje kilka rad w zakresie językowym (budowania zdań, opisów czy dialogów), ale także zachęca do poszukiwania inspiracji w różnorodnych lokalizacjach, nie oszukiwania siebie oraz czytelnika. Wskazuje również listę utworów prozatorskich, z którymi warto się zapoznać (nie martwcie się, nie znajdziecie na niej jedynie topornej klasyki, ale i dzieła współczesne).
„Jak pisać? Pamiętnik rzemieślnika” to zbiór inspirujących anegdotek z życia i doświadczeń autorskich samego Kinga. W pewien sposób można potraktować tę książkę, jako analizę zjawiska, czy też fenomenu, jakim stały się powieści mistrza grozy. Amerykanin oswaja samego siebie. Nie startuje z piedestału wybitnego mentora, czy wszystkowiedzącego geniusza. King zdaje się mówić, że każdy powinien znaleźć swój własny złoty środek; albo pocieszać: nieważne, czy zaczynasz tworzyć w kantorku zapyziałej pralni, przyczepie kempingowej czy starannie zaplanowanym pokoju eleganckiego domu. Zacznij – mówi – i nie zniechęcaj się, bo nawet mi nie starczyłoby palców, żeby zliczyć, ile razy zostałem odrzucony.
Jeżeli nie planujecie pisarskiej kariery, to „Jak pisać?” uwieść Was może lekkim językiem, intrygującą kompozycją i przemyślanymi, autobiograficznymi przykładami. To wszystko razem sprawia, że poradnik Kinga czyta się nie jak nudną lekturę specjalistyczną, w której zakreślaczem wyłapuje się sensowne informacje, a doskonałą powieść z wartką akcją i interesującymi bohaterami. Stawkę podbija fakt, że postać główna istnieje i ma się całkiem dobrze, jak sądzę.
Skłamałabym, gdybym napisała, że nie spodziewałam się czegoś innego; gdybym nie określiła jasno i wyraźnie – byłam przekonana, że King w eleganckich punktach czy rozdziałach poda mi przepis na kasowe dzieło. Nie podał, a mimo to nie jestem rozczarowana i czuję, że owa receptura (może nie na dzieło, czy międzynarodowy bestseller, ale na samo ukończenie powieści) w mojej głowie się wyklarowała. Polecam więc „Jak pisać?” wszystkim piszącym i zagubionym, wielbicielom twórczości Stephena Kinga oraz każdemu, kto lubuje się w książkach przyjemnie napisanych i dających się płynnie pochłonąć bez spostrzeżenia, kiedy nastał nowy dzień.
Po tę i inne recenzja zapraszam na:
http://rec-en-zent.blogspot.com/2014/10/recenzja-ksiazki-ste...