Mroczna baśń

Recenzja książki O miłości i innych demonach
Tytuł powieści Gabriela Garcii Marqueza jest nieco przekorny. Już na wstępie, autor „Miłości w czasach zarazy” czy „Stu lat samotności” wywraca kulturowo przyjęte konotacje miłości, czyniąc z niej potwora. Tak przynajmniej można by sądzić, sugerując się tytułem. Tymczasem w świecie Kolumbijczyka, który hołduje realizmowi magicznemu, nic nie jest jednoznaczne, a lepkie i gęste od niedookreślenia. Jak więc jest z tą marquezowską miłością?
„O miłości i innych demonach” to historia, która wyklarowała się w umyśle twórcy pod koniec lat 40., gdy pracował, jako dziennikarz. Powieść otwiera krótka relacja na ten temat. Młody Kolumbijczyk zostaje wysłany do klasztoru świętej Klary, gdzie likwidowane są właśnie zabytkowe krypty. Ile w tym prawdy? Trudno powiedzieć. Być może Marquez zmyślił tę historię, jak całą resztę powieści. Niemniej, po rozbiciu jednej z płyt nagrobnych, spomiędzy spękanego kamienia, wylewa się rzeka miedzianych włosów. Te z kolei należeć mają do żyjącej w XVIII wieku markizy Siervy Marii de Todos los Angelos. Jej historię próbuje właśnie w „O miłości i innych demonach” Marquez opowiedzieć.
Dwunastoletnia markiza wychowywana jest przez czarnoskórą służbę. Uwagi nie poświęca jej zarówno matka, jak i ojciec. Dziewczynka porozumiewa się w plemiennych dialektach, śpi poza domem i wyznaje wiarę niewolników. Bliżej jej do Afrykańczyków, niż pełnych przepychu salonów, w których kiedyś zwykli się obracać jej rodzice. Gdyby nie kolor skóry Sierva Maria mogłaby uchodzić za rdzenną mieszkankę czarnego kontynentu. Wszystko zmienia się za sprawą psiego ugryzienia. Kiedy pojawia się podejrzenie zakażenia wścieklizną sprawą zaczyna interesować się, choć nie od razu, ojciec młodziutkiej markizy. Wkrótce medycyna zaczyna mieszać się z religią, a w życie Siervy Marii wkracza trzydziestosześcioletni ksiądz Cayetan Delaura. Uczucie, które zaczyna się między nimi rozwijać, może być bardzo niebezpieczne zarówno dla dziewczynki, jak i mężczyzny.
Miłość u Marqueza przybiera, więc tym razem wymiar niespełnienia i bólu; jest zakazana, odrzucona lub zwyczajnie nieobecna. Kolejne jej przejawy nie są rozłożone na czynniki pierwsze, określone wprost. Jakie uczucia występują w małżeństwie markiza? Czy kochali się kiedykolwiek? Czy w ogóle spotkali miłość w swoim życiu? I co z ich córką? Czy ona kiedykolwiek i przez kogokolwiek była kochana? Czy Delaura nazywa miłością to, co jest zwykłym pożądaniem?
Miłość doprowadza bohaterów Marqueza do skrajnych zachowań. Zaprzeczają oni własnej osobowości i cechom charakteru, rujnują życia własne i cudze. Jej potrzeba degeneruje ich ciała i dusze. Emocjonalnie niekompletni i zepsuci, czynią podobnymi swoje ciała. Kiedyś urodziwe lub chociaż zdrowe, przemieniają się w worki żółci pokryte szarą skórą; w opasłe cielska z wątłymi mięśniami skrywanymi pod warstwami tłuszczu; w szkielet obleczony cienką warstwą tkanki.
Marquez kreuje świat, w którym atmosfera niedopowiedzenia oraz klimat mrocznej baśni mieszają się ze sobą, dusząc i krępując czytelnika. Opływająca złotem religia, wydaje się skrywać głupotę, zepsucie i różnorodne dewiacje. Wysoko urodzeni lub wysoko postawieni, którzy winni kształtować rozwój kraju – jego kultury, nauki – pozostają niezdolni nawet do wyjścia z domu. A pomiędzy boskimi posłannikami, którym tusza i astma nie pozwalają oddychać; pomiędzy schorowanymi markizami o pozbawionych lotności umysłach; przemykają czarnoskórzy niewolnicy. Skrywają się w cieniach, tylko oczy błyszczą im pośród ciemności. I szepczą, i przemykają na palcach, i wkradają się do domów, i proszą swoich bogów o łaskę. A może wcale nie o łaskę?
„O miłości i innych demonach” niesłusznie w moim mniemaniu krytykowana jest jako utwór jakościowo odbiegający od innych tekstów Marqueza. Ciągnąca się, gęsta atmosfera historii; skrajni bohaterowie i rozwiązania fabularne; pewna przewrotność emocji, odbijająca się nawet w tytule – to wszystko nazwałabym raczej literackim bogactwem, a nie biedą. „O miłości i innych demonach” to jednak z pewnością jedna z mniej obszernych powieści Kolumbijczyka. Być może dlatego pozostawiła we mnie rodzaj niespełnienia, jakby stanowiła jedynie wprowadzenie do czegoś więcej. Czy wprowadzenie do twórczości Marqueza, czy świata Siervy Marii, ocenić musicie sami. Polecam na długie, pochmurne, jesienne weekendy. Kubek gorącego kakao lub herbaty z cynamonem i znajdziecie się w tym świecie. Ale tylko na własną odpowiedzialność.

Po tę i inne recenzje zapraszam na mojego bloga: http://rec-en-zent.blogspot.com/2014/11/recenzja-ksiazki-o-m...
0 0
Dodał:
Dodano: 17 XI 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 211
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Alicja
Wiek: 32 lat
Z nami od: 21 I 2011

Recenzowana książka

O miłości i innych demonach



Młody dziennikarz, Gabriel Garcia Marquez, zostaje w październiku 1949 roku wystany na reporterski "zwiad" na teren dawnego klasztoru, gdzie likwidowane są właśnie krypty pochodzące sprzed dwustu lat. W trakcie burzenia cmentarnych nisz z jednej z nich wypływa ogromna, bo mierząca dwadzieścia dwa metry jedenaście centymetrów, kaskada miedzianych i rzec by można żywych włosów. Tę historię o niemożl...

Ocena czytelników: 4.81 (głosów: 19)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5