Długi weekend służył lenistwu, więc szukałam lekkiej i przyjemnej lektury. Jakiś czas temu czytałam I tom cyklu Danki Braun pt. "Historia pewnego związku" ( recenzja tutaj), więc z przyjemnością sięgnęłam po kontynuację zatytułowaną "Historia pewnej niewierności" - okazała się idealna na wolne popołudnie. Przeczytałam, nawet nie wiem kiedy... Zatopiłam się w lekturze, a czas przeciekł mi przez palce.
"Historia pewnej niewierności" to kontynuacja opowieści o poplątanych losach rodziny Orłowskich. Renata i Robert Orłowscy tworzą bardzo specyficzne małżeństwo. ON - diabelnie przystojny i bogaty lekarz, za którym oglądają się kobiety. I ONA, pochodząca z prowincji dziewczyna, ładna, ale bez przesady, zadziwiona, że ją wybrał Robert, zakompleksiona. Matka dwójki dzieci, zakochana w mężu, pomimo jego zdrad. Wybacza mu wiele, kierując się dobrem dzieci, jednak kolejna zdrada w momencie, kiedy organizowany jest ich ślub kościelny, przelała szalę goryczy. Renata powiedziała - Dość! Robert starał się poprzez dzieci wpłynąć na jej decyzję i znowu mu się udało. Robił wszystko, aby zatrzeć to wspomnienie w umyśle Renaty, a łatwo nie było. Teraz każda, ładna kobieta jest dla niej potencjalnym zagrożeniem. Czy można tak żyć? Przekonajcie się sami i sięgnijcie po "Historię pewnej niewierności".
Muszę przyznać, że Danka Braun posiada niezwykle lekkie pióro i jej książka czyta się sama. Dosłownie pochłonęłam ją w jedno popołudnie. Miałam wrażenie, że siedzę w kawiarni naprzeciwko Renaty i Roberta i słucham ich opowieści. Danka Braun zaserwowała nam taki bezpośredni przekaz - na przemian poznajemy perypetie małżeństwa Orłowskich z perspektywy Roberta i Renaty. Mamy szansę poznać wersję każdego z nich i wcale opowieść się nie dubluje, tylko uzupełnia. Ich małżeństwo jest bardzo specyficzne. Robert uwielbia seks i mimo, że kocha żonę, korzysta z innych propozycji. Renata obraża się, ale mu wybacza, wręcz stara się mu dogodzić. To dla mnie przedziwne, nie wyobrażam sobie takiego układu w domu. Chwilami Renata wręcz mnie wkurzała, była chwiejna i sama nie mogła się zdecydować, co dalej robić lub pokazywała skrajną niekonsekwencję w działaniu. Ja już dawno wykopałabym Roberta.... Czy to jest miłość? Nie sądzę... Patrząc na dobro dzieci, też raczej się je skrzywdzi przedłużając coś na siłę niż uszczęśliwi. Takie jest moje zdanie, ale może wasze będzie zupełnie inne po lekturze książki Danki Braun - polecam serdecznie! A sama sięgam po jej kolejną część "Historię pewnego narzeczeństwa".
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2014/11/historia...