America po długim czasie pełnym obaw i niepewności podjęła najważniejszą decyzję w swoim życiu - wybrała księcia Maxona. Jednak żeby go zdobyć musi bardzo się postarać. W końcu nie jest jedyną kandydatką w Eliminacjach. Jest jeszcze pozostała piątka, a każda z młodych dam ma wiele atutów, które mogą zawrócić młodemu księciu w głowie. Ami musi się bardzo starać, lecz wszystkie jej staranie umniejsza król, który nie chce widzieć buntowniczej Lady Ameriki w roli żony Maxona. Woli piękną i pewną siebie Celeste lub wpływową Elise, nie umniejsza też roli Kriss, która w każdej chwili przybliża się do jego syna. America jest przerażona rywalizacją. Nie tego pragnęła, co z czasem sprawia, że zaczyna się zastanawiać, czy na pewno odpowiednio wybrała. Lecz wszystkie jej przemyślenia schodzą na drugi plan, gdy w pałacu pojawiają się rebelianci z Północy i pragnął z nią rozmawiać. Czego rebelianci mogą chcieć od zwykłej kandydatki w Eliminacjach? Czy przyjaźń może istnieć razem z rywalizacją? I kogo wybierze America, a kogo Maxon?
Jeśli czytaliście moje recenzje poprzednich części, wiecie, że mam bardzo mieszane odczucia, co do tej serii. "Rywalki" nie zachwyciły mnie, ale pozostawiły miłe odczucia. "Elita" wyjątkowe irytowała mnie, co sprawiło, że mam raczej złe wspomnienia związane z czytaniem jej. Jaka była "Jedyna"? Nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Od dawna mi się nie zdarzyło, żebym nie wiedziała, jak ocenić książkę. Jedno mogę powiedzieć na pewno - była lepsza od "Elity".
America zaczęła się zmieniać. Nie była to zmiana, która nastąpiła nagle i szybko. Bohaterka zmieniała się razem z wydarzeniami, które sprawiały, że musiała na wszystko spojrzeć pod innym kątem. To bardzo mi się podobało. Nikt się nie zmienia z dnia na dzień. Potrzeba na to czasu, a i tak nie jesteśmy w stanie przejść całkowitej przemiany. Nasz charakter i przyzwyczajenia są zbyt silne, żeby z nimi walczyć. Ami nadal ma wiele wad, ale zaczęła myśleć. Nie znaczy to, że teraz każde jej zachowanie jest odpowiednie. O nie! Musi dokonywać trudnych wyborów, od których wiele zależy. Jednak ona robi to w niezwykły i bardzo błyskotliwy sposób. Tutaj mogę dać plus. Mimo że nadal nie mogłam jej całkowicie zaakceptować, zaczęłam ją rozumieć.
Miałam wiele nadziei z wątkiem rebeliantów. Z każdą chwilą stawał bardziej barwny. Byłam przekonana, że wyjdzie z niego coś naprawdę dobrego. Zawiodłam się... Kiera poprowadziła go w całkiem inny sposób niż się spodziewałam. Niestety nie jestem w stanie się do niego przekonać. Zresztą jak do wielu rzeczy w tej serii. Autorka wykreowała wyjątkowo tajemnicze i paradoksalnie sympatyczne postacie. Z tym rzadko spotyka się w literaturze.
Trudno mi napisać coś więcej o tej książce, ponieważ "Elitę" i "Jedyną" czytałam po sobie i ich treść zlewa mi się w jedno. Za to podsumuję całą serię. Wiem, że już niedługo ma wyjść kolejna część, która będzie opisywać Eliminacje z punktu widzenia Maxona i Aspena. Poza tym słyszałam też, że ma powstać powieść o kolejnych Eliminacjach. Uważam, że to niepotrzebne dodatki, które stworzone są wyłącznie w celach finansowych. Właśnie dlatego nie mam zamiaru ich przeczytać. Seria "Selekcja" nie będzie zbyt miło przeze mnie wspominana. Nie polecę jej osobie, która chce przeczytać naprawdę dobrą powieść, bo żadna z trzech części taka nie była. Natomiast jest to "trylogia" idealna do relaksu. Jeśli mieliście trudny miesiąc i macie ochotę odpocząć w sposób niewymagający zbyt dużej energii, to ta seria jest dla Was. Innym osobom odradzam, choć podkreślam, że części młodych dziewczyn może się spodobać ze względu na bajeczną fabułę i wyjątkowo przewidywalne zakończenie, które jest szczęśliwe, a przecież prawie każda kobieta pragnie takiego zakończenia.