„Miłość łączy na zawsze. Dwoje zamienia w jedno. Pamiętaj o tym i ucz tego innych.”
Ponownie wracamy do świata pełnego tajemnic i intryg wykreowanego w „Zatrutym tronie”. Jako, iż pierwszy tom mi się podobał z przyjemnością sięgnęłam po kontynuację.
Ponownie w dużej części skupiamy się na młodziutkiej Wynter, ale też pojawiają się również Razi i Christopher. Tu w tym tomie, mam zastrzeżenia do Chrisa. Autorka wykreowała go, że się tak wyrażę, na ogromnego mięczaka. Dowiadujemy się przez co przeszedł, wiem, że każdy może mieć chwile załamania, ale bez przesady, nie przez cały tom. Czasami pojawiał się ten wesołek, ale rzadko. Autorka wprowadza również nowych bohaterów – Merronów. Poznajemy ich zwyczaje, które nie są czasami przyjemne.
Ci co narzekali na brak akcji w poprzednim tomie, tutaj nie powinno im jej brakować. Jest ona szybsza i trochę lepsza. Pojawia się więcej momentów pełnych emocji, które można przeżywać razem z bohaterami. Nadal nie zostają wyjaśnione kluczowe tajemnice. Tak jak i w poprzednim tomie mamy tutaj do czynienia z elementami magii, które tym razem były naprawdę przepiękna (a zwłaszcza te pod koniec książki). Dobrym pomysłem był również słowniczek języka merronów, ale niestety trochę nie wyszedł, gdyż znajdował się na samym końcu i trzeba było za każdym razem odwracać ileś tych stron. Jak tylko w bibliotece będzie dostępny finałowy tom, to po niego sięgnę.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/