Byliście kiedyś zakochani? Tą jedyną, prawdziwą miłością, której żadna inna nie może się równać? Karolina była i jest nadal, mając trzydzieści siedem lat nie potrafi stworzyć stałego związku, ponieważ wciąż myśli o Macieju, swojej wielkiej miłości z lat studenckich. Przez to jej „związki” to tylko przygodne znajomości odznaczane kolejnymi cyferkami w starym pamiętniku. Tylko czy ona nadal kocha Macieja, czy tylko wyobrażenie o nim?
Za sprawą przypadku będzie musiała podjąć parę ważnych decyzji, związanych z jej wielką miłością i wielką rewolucją, która czeka ją w najbliższym czasie.
Chociaż o autorce słyszałam przy okazji jej poprzednich powieści, nigdy nie miałam okazji przeczytać żadnej z jej książek. Dlatego też nie wiedziałam, czego się po „Maciejce” spodziewać. Po przeczytaniu stwierdzam, że ani się nie zawiodłam, ani nie zachwyciłam. Jest to prosta i zabawna powieść, świetna na odprężenie i poprawę humoru po, na przykład, ciężkim dniu w pracy, kiedy nie chcemy już za bardzo wysilać naszych szarych komórek
Jednak muszę przyznać, że mimo prostego języka i lekkiego stylu, jest napisana naprawdę dobrze.
Pozwolę sobie jeszcze przytoczyć cytat, który zwrócił moją uwagę:
„Miłosny zawód boli jak zawał. W dodatku dotyczy tego samego organu - serca. Rehabilitacja trwa w nieskończoność i niestety, czasem, jeśli uszkodzenia są zbyt rozległe, życie już nigdy nie wraca do normy. Nic nie jest już takie samo.”
Mimo tego niezbyt pozytywnego podejścia głównej bohaterki w końcu przekonamy się, że nawet jeśli rehabilitacja wydaje się bez sensu, to jednak w końcu może nadejść ten dzień, w którym zobaczymy tak długo oczekiwane rezultaty. Może zostaną blizny, ale rany się zagoją i będzie można ruszyć przed siebie.
Bardzo miła i przyjemna historia o tym, jak czasami życie potrafi nam dać kopa i pomóc ruszyć z miejsca, kiedy myślimy, że na dobre utknęliśmy w martwym punkcie.
Więcej recenzji na blogu
http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/