W czasach szkolnych mitologia była dla mnie wielkim odkryciem. Z zapartym tchem śledziłam pełne niebezpiecznych przygód losy bogów, którzy choć obdarzeni nadprzyrodzonymi zdolnościami, często posiadali też typowo ludzkie słabości. Chociaż dziś nie jestem wielką miłośniczką fantastyki to jednak po książkę Kate O`Hearn „Pegaz. Ogień życia” sięgnęłam z ogromną ciekawością.
Pewnej nocy nad Nowym Yorkiem szaleje wyjątkowo groźna burza. Pioruny ciskają z ogromną mocą, siejąc wśród ludzi panikę. Trzynastoletnia Emily jest w domu sama. Jej mama zmarła trzy miesiące temu, a tata jako policjant ma w pracy pełne ręce roboty. Po wyjątkowo silnym uderzeniu pioruna całe miasto zostaje pozbawione prądu. Jakby tego było mało, z dachu dochodzą dziwne dźwięki. Odważna dziewczynka postanawia sprawdzić, co tam się dzieje. Odkrycie, którego dokonuje na zawsze zmienia jej życie.
Sięgając po powieść „Pegaz. Ogień życia” nie sądziłam, że będzie to aż tak emocjonująca przygoda. Autorce bardzo zgrabnie wyszło połączenie fantastycznego świata mitów rzymskich z rzeczywistością. Niezwykle plastyczny język i realistyczne opisy sprawiają, że bardzo łatwo wyobrazić sobie mityczną Dianę stąpającą po ziemi, bądź śnieżnobiałego Pegaza szybującego nad Nowym Yorkiem. Fabuła rozbudza ciekawość i zachęca do zapoznania się z mitologią. Nie sądziłam, że powieść skierowana raczej do młodszej grupy wiekowej tak bardzo mnie wciągnie. Podziwiałam odwagę Emily, waleczność Pelena, a magia Pegaza sprawiła, że z ogromną ciekawością przewracałam kolejne strony książki. Każdy opisany przez Autorkę bohater ma w sobie to coś co może przyciągnąć młodego czytelnika. Czy to będzie spokój i opanowanie Emily, buńczuczność Joela czy też niezwykłość Pegaza to już zależy wyłącznie od upodobań młodzieży.
Powieść ma dwóch narratorów, Emily i Pelena - olimpijskiego złodziejaszka, który przez swoją pazerność spowodował wiele nieszczęść. Mimo tego to on właśnie wydaje mi się najciekawszą postacią powieści.
Co prawda naście lat skończyłam dawno temu, ale powieść Kate O`Hearn czytałam z wypiekami na twarzy. Jestem żywym przykładem tego, że książka może się spodobać nie tylko miłośnikom fantastyki, ale także osobom, które tak jak ja twardo stąpają po ziemi.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/