Jakie jest prawdopodobieństwo, że w ciągu jednej chwili, na czterech różnych kontynentach, dojdzie do czterech katastrof samolotowych? Jest to prawie niemożliwe. A jeśli ktoś przeżyje, chociaż to również było nieprawdopodobne?
Czarny Czwartek – tak zostaje nazwany jeden z najtragiczniejszych dni w historii lotnictwa. Giną tysiące. Przeżywa tylko czwórka. Jedną z nich jest Pamela May Donald, która nagrywa tajemniczą wiadomość, a potem umiera. Zostaje ich Troje. Wokół tych dzieci i z nimi zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Pojawiają się domysły i przeróżne teorie. Jedne fantastyczne, inne tajemnicze a czasami nawet groźne. Świat powoli zmienia się.
Sarah Lotz naprawdę dokładnie opisuje katastrofy, chwile przed i jakiś czas po nich, co spowodowało, że podczas czytania zastanawiałam się, czy czasami nie wydarzyły się one naprawdę. Ale nie, to tylko fikcja literacka. Autorka przywołuje w swojej powieści wspomnienia osób powiązanych z ocalałymi, transkrypcje z czarnych skrzynek, wpisy z forów czy innych stron internetowych – to to powoduje, że wydaje się ona tak realna. Każdy z tych fragmentów jest prowadzony z punku widzenia innego bohatera.
Nie ma jakiejś głównej postaci, każda z nich jest ważna i każda wnosi coś do historii. Lecz wszyscy bohaterowie mają jedną wspólną cechę – są niezwykle wyraziści. Dawno nie widziałam tak dokładnie opisanych postaci. A co najlepsze, nigdy nie ma fragmentu z punktu widzenia któregoś z ocalałych. Krążymy tylko dookoła nich.
Autorka zręcznie przeskakiwała od jednej teorii do kolejnej, ale koniec nadal pozostaje tajemniczy. Co naprawdę się wydarzyło? Czytając cały czas człowiek zastanawia się kim są te dziećmi. Ludźmi? Obcymi? A może samymi Jeźdźcami Apokalipsy? Momentami samemu można popaść w pewnego rodzaju paranoję. Widać, że Sarah Lotz dbała o szczegóły w 100%. Nawet oprawa jest świetna i genialnie nawiązuje do treści. Jeden z lepszych thrillerów ostatnich czasów, sam Stephen King mógłby pozazdrościć.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/