Anioł kojarzy się z istotą doskonałą, bez skaz i wad, piękną
wewnętrznie i zewnętrznie, jego atrybutem są skrzydła. Jednocześnie
wydaje się odległy od codzienności, a jego idealność niedościgniona.
Okaleczony anioł, na pierwszy rzut oka, to oksymoron, coś niemożliwe
do zaistnienia, co nie ma prawa wydarzyć się. A jednak, gdyby
przyjrzeć się bliżej ludziom ze swego otoczenia lub mijanych
codziennie, wielu moglibyśmy określić właśnie mianem takich istot.
Czasem rany są widoczne, czasem ukryte przed wzrokiem ludzkim, a
czasem blizny, które dostrzegamy, są nieporównywalnie mniejsze z tymi
schowanymi w sercu - to one są najboleśniejsze, od nich nie ma
ucieczki.
Czy główna bohaterka jest takim aniołem? Z okaleczonym ciałem i duszą,
zamknęła się nie tylko w czterech ścianach domu, lecz także przed
bliskimi. Odrzuca pomoc, nie wierzy w nic i nikogo, w siebie również.
Słowo "cud" jest dla niej pustym wyrazem, który tylko przypomina jej
niepełnosprawność. Opłakiwanie tego co utraciła jest ważniejsze niż
przyjaźń, miłość i wszytko to co czym kiedyś żyła. Jednak czy można
dziwić się takiej postawie? Odpycha od siebie najbliższych nie chcąc
ich obciążać sobą, chce by żyli tak jak ona kiedyś. Nawet gdy wydaje
jej się, że świadomie rani innych nie robi tego na zimno, bez emocji,
docenia uczucia innych i pomimo, że mogłaby pogrążyć ich umie się
powstrzymać. Jednocześnie chce być sama i by ktoś powiedział, że
cokolwiek jeszcze by się wydarzyło, będzie przy niej.
Łatwo wchodzi się w "skórę" innego człowieka mówiąc mu - weź się w
garść, powinieneś lub musisz, i dziwimy się gdy ten ktoś odrzuca nasze
słowa albo nie chce zastosować się do udzielanych wskazówek. Często
powtarza się, że czas leczy rany i czasem to się sprawdza. Marta także
z upływem miesięcy otwiera się na innych, ale trudno odzwyczaić się od
okazywania swojego gniewu, frustracji niespełnionych marzeń. Raniące
słowa są buntem przeciwko kalectwu i niesprawiedliwości losu, nie
uderzają tylko w ich adresatów, lecz również w autora, który
jednocześnie boi się odrzucenia, ale i litości. Tego obawia się Marta,
jak również reakcji na jej osobę, gdyby znów chciała być taką jak
przed wypadkiem. Jednak jak wrócić do tamtych chwil gdy jest się
przekonanym, że one przeminęły bezpowrotnie? Jak nie żałować tego co
wcześniej było codziennością, a teraz dopiero, patrząc za siebie
widzimy widzimy ich wartość? Marta tracąc władzę w nogach uważa, iż
odebrała sobie to co było podziwiane w niej najlepsze, nie możliwość
ruchu, ale bycie wesołą i towarzyską osobą. Teraz gdy porusza się na
wózku inwalidzkim uważa, że nie ma nic do zaoferowania innym, boi się
uwierzyć, że jest inaczej. Przecież nawet gdy była sprawna przeżyła
rozczarowanie bliskimi, więc czy teraz, gdy nie jest sobą - według
własnej subiektywnej oceny, nie będzie tak samo? Jest jeszcze pewna
tajemnica skrywana i opłakiwana tak samo, a może nawet bardziej niż
paraliż. To właśnie rana ukryta w sercu, sekret, który miał być
dopełnieniem szczęścia, a został utracony bezpowrotnie obciąża
najbardziej. Podzielenie się tym co skrycie opłakujemy przynosi ulgę,
nawet gdy tego nie oczekujemy, nie od razu, ale już się nie jest się
samemu w żałobie. Czasem trzeba sięgnąć piekła by zobaczyć niebo. Nie
to idealnie błękitnie, gdzie wszystko jest możliwe, lecz to zwyczajne,
codzienne, które doceniamy gdy zasłonią go chmury tragedii. W nim
właśnie mieszkają okaleczone anioły, wiedzące co to ból, ale też
znające wartość miłości, nieidealne, lecz umiejące dać innym i sobie
cud - cud wybaczenia ...
"Okaleczony anioł" to studium życia młodej kobiety okaleczonej po
wypadku oraz jej bólu po stracie marzeń. To także historia walki ze
wspomnieniami, samym ze sobą i najbliższymi. Próba zrozumienia siebie
i innych w obliczu wydarzenia, które nieodwracalnie zmieniło
przyszłość. Bohaterka przechodzi od euforii do załamania, nie raz i
nie dwa, odrzuca pomoc najbliższych nie chcąc widzieć litości w ich
oczach. Jednocześnie potrzebuje pocieszenia i odrzuca je. Nie chce
współczucia i sama czuje je wobec siebie. Nielogiczna gmatwanina? Nie,
to człowiek, który stracił coś więcej niż zdrowie - także część
ukochanej osoby i pozostał z tym sam. To co jeszcze uderza czytelnika
to nadzieja, nie wyrażona wprost, ale schowana pod łzami, poczuciem
winy i beznadziejności, kryje się ciąg dalszy życia - inny niż był
wymarzony, ale też nie gorszy ...