Megan Rosenberg przeprowadziła się do Irlandii z Ameryki. Dziewczyna rozpoczyna naukę w szkole, gdzie poznaje nowych ludzi, ale najdziwniejsze jest to, że jej osobą zaczyna interesować się Adam, chłopak z tajemniczej rodziny, wokół której krążą, różne dziwne historie. Megan zaczyna w nie wierzyć, gdyż widzi rzeczy nie z tego świata. Szybko okazuję się, że te dwójkę przyciąga do siebie ogromna nadprzyrodzona siła, lecz to uczucie może zagrozić światu.
Początek książki był dość infantylny i nudny. Megan od razu zakochała się w Adamie, choć nie zamieniła z nim prawie słowa. Nieustannie do niego wzdychała i wychwalała jego piękno. Szczęście, że po setnej stronie akcja nabrała rozpędu i mogłam się skupić na czymś innym, niż wielka pierwsza miłość. Po przeczytani tytułu „Córka żywiołu”, od razu pomyślałam o wodzie, ogniu, ziemi i powietrzu. Nie myliłam się. Adam, jego siostra Aine oraz starszy brat posiadają moc władania jednym żywiołem. Już w chwili poznania tej trójki wiedziałam, co się święci. Często w literaturze młodzieżowej można się spotkać z nadprzyrodzoną rodziną i tutaj nie zostałam zaskoczona. Mimo wszystko, łatwo ich polubić. Każdy ma swoje problemy i dramaty, które chciałam poznać, jednak to Rian został moim ulubieńcem. Impulsywny, zraniony, niebezpieczny i piękny. Moim zdaniem najlepiej wykreowana postać. Megan, jako główna bohaterka wiele razy mnie zaskoczyła swoją lekkomyślnością. Ignorowała zagrożenia oraz do niektórych spraw podchodziła zbyt pochopnie. Bardzo mi się podoba, że nie robi z siebie męczennicy i bez względu na wszystko wie, że nie zrezygnuje z Adama, z pewnością jest to przejaw egoizmu, ale mam już dość bohaterek poświęcających się dla innych. Adam początkowo był mdły i zbyt idealny jednak, kiedy na horyzoncie pojawiła się możliwość rozłąki z ukochaną nabrał charakteru i muszę przyznać, że zagrożenie podziałało na niego pozytywnie.
Jak już prędzej wspomniałam związek między Megan a Adamem może być niebezpieczny , nie jest to zbyt oryginalny pomysł i sądzę, że autorka zbytnio skupiła się na uczuciach, ponieważ kiedy pojawiały się momenty magiczne, niebezpieczne lub związane z historią naznaczonych akcja nabierała tępa i czytałam zaciekawiona. Język jest młodzieżowy, idealnie się sprawdził, gdyż jest to lektura w szczególności skierowana do młodzieży. Bardzo szybko przeczytałam książkę i jest to dobry początek serii, jednak nie dowiedziałam się za wiele. Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
„Córka żywiołu” to książka, która zachwyca miejscem, gdzie została osadzona akcja. Piękne widoki i druidzkie historie Irlandii mnie urzekły. Były chwile, kiedy czułam się rozczarowana, jednak wątek magiczny mi to wynagrodził. Dobry początek serii, jednak mam nadzieję, że kontynuacja będzie lepsza.
4-/6