Co by było, gdyby w odległości kilku miliardów kilometrów od Ziemi pojawił się statek kosmiczny poruszający się z prędkością światła i zbliżający się do naszej planety, a my nie bylibyśmy tego świadomi? A może dzieje się to właśnie w tym momencie? Jak zareaguje ludzkość na fakt, że nie są jedyną inteligentną formą życia we wszechświecie? I pojawia się najważniejsze pytanie: czy obcy są nastawieni pokojowo czy nie?
„Gra Endera” spodobała mi się, więc stwierdziłam, że z miłą chęcią poznam wydarzenia je poprzedzające.
Bohaterowie są równie wyraziści co w „Grze Ednera”. Niesamowicie polubiłam Victora, chyba za jego pomysłowość i zdolność do poświęceń. Reszta też nie była niczego sobie. Każda z postaci wnosiła coś do książki, chociaż czasami nie zawsze, moim zdaniem, było to potrzebne. Z zapartym tchem obserwowałam sytuacje w jakich znaleźli się moi ulubieńcy.
Książka wciąga od pierwszych zdań. Nie mogłam się oderwać, a gdy obiecywałam sobie, że to już ostatni rozdział na dzisiaj i tak czytałam kolejne dwa czy trzy. Powieść zawiera również w sobie sporo elementów przemocy i śmierci. Większa część akcji rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej, co powodowało, że pojawiało się więcej niebezpieczeństw. Plusem jest też czas akcji, która rozciąga się na miesiące, a nie rozgrywa się w ciągu kilku dni czy godzin – przez to książka staje się bardziej realistyczna. Cała historia jest spójna i przemyślana. Z przyjemnością sięgnę po kolejne tomy.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/