Coraz częściej sięgam po literaturę dla młodzieży, szczególnie tę w typie komiksów, prześmiesznych przygód (co zapowiadają blurby), oraz z nietuzinkowymi bohaterami. Tym razem moją uwagę zwróciła książka Olivera Uschmanna Finn nieokiełznany. Wizerunek głównego bohatera na okładce, lekko zmanieryzowana postawa wzbudziły mój lekki uśmiech na twarzy. Pozostało mi jedynie zatopić się w lekturze.
Finn – uważny obserwator i genialny kłamca. Flo – zapalony gracz, który godzinami potrafi siedzieć przy komputerze, oraz Lukas – entuzjastyczny piłkarz z wyrobionym kaloryferem na brzuchu. To przyjaciele, którzy znają się od lat, łączy ich szkoła, środowisko. Bardzo dobrze poruszają się w zastanym skomputeryzowanym świecie, wśród gadżetów, czy Internetu.
Przyjaciele postanawiają pewnego dnia rozpocząć zabawę zainspirowani poprzez swojego nauczyciela wf-u. Jest to swoista gra, gra w realu „Na przełaj”. Jej zadaniem jest poruszanie się prosto przed siebie, nie zbaczając z obranej drogi, gdy tylko pojawi się przeszkoda. W tym wypadku bardzo pomogą im ich własne umiejętności. Przygód i przeszkód, jakie ich napotkają po drodze będzie mnóstwo. Jeśli chcecie wiedzieć jak potoczą się ich losy, jakim sprytem się posłużą, musicie sięgnąć po ten tytuł.
Oliver Uschmann, od kiedy pamięta, zajmuje się wymyślaniem historii. Zaczął je zapisywać mając lat dwanaście. Po studiach z literaturoznawstwa przeniósł się na wieś i tam w raz z żoną pisze książki przeznaczone dla dorosłych, którzy ciągle czują się jak młodzi. Pracuje również, jako dziennikarz w branży gier komputerowych i muzyki rockowej.
Oliver Uschmann bardzo skrupulatnie opisał postrzeganie współczesnej młodzieży. W przekazaniu historii trojga przyjaciół autor wiele zaczerpnął ze swoich doświadczeń, aby lepiej zobrazować ich przygody pełne levelów, punktów i zadań.
Finn nieokiełznany to świetna lektura, która może zainspirować młodzież do spędzenia wolnego czasu, jednak chodzi tu raczej o te wczesne lata, gdy to dzieci wkraczają w okres młodzieńczy i już nie traktują tak poważnie słowa pisanego, czy tego, co usłyszą. Potrafią oddzielić dobro od zła. Chociaż starszy czytelnik również powinien się w niej odnaleźć.
Trochę podejrzany jest według mnie przekaz tej książki. Chodzi mianowicie o to, że Finn często posługuje się kłamstwem, aby wyjść z tarapatów. W samym zakończeniu historii, jak się okaże, tylko dwa razy powie prawdę, co niestety źle się dla niego kończy. Finn uważa, że lepiej „wymyślać historie”, niż mówić prawdę.
Dlatego też pomimo ciekawej historii pisanej prostym i przystępnym językiem, nie polecam jej bardzo młodemu czytelnikowi, raczej powinna ona trafić do rówieśników Finna, czyli trzynastolatków.. Nie mam pojęcia, co chciał jej przekazem uświadomić nam autor. Zgadzam się z tym, że dzieciaki bez mrugnięcia okiem potrafią skłamać tylko dla własnego dobra, lub w celu wymuszenia konkretnego zachowania, tylko, po co im jeszcze przedstawiać kolejne pomysły?