Zastanawiacie się dlaczego dziesięć płytkich oddechów? Dlaczego nie głębokich? Dlaczego akurat dziesięć? Też się nad tym zastanawiałam. Podobnie jak Kacey, która wciąż bez powodzenia próbowała stosować się do rady, którą od zawsze słyszała od mamy. Aż w końcu się dowiedziała. Czy i Wy chcecie wiedzieć?
Mające miejsce kilka lat wcześniej wydarzenie zburzyło całe dotychczasowe życie Kacey. Została jej tylko młodsza siostra, z którą niedawno postanowiła uciec do Miami. I tam zacząć od nowa, bez ludzi, których dotąd znała, bez współczujących czy potępiających spojrzeń, za to z wciąż głęboko zakorzenionym gniewem i poczuciem straty. Dziewczyna najchętniej odcięłaby się od wszystkich, jednak nie może sobie na to pozwolić. Tymczasem okazuje się, że w swoim otoczeniu napotyka całkiem sporo życzliwych ludzi. A wśród nich jego, chłopaka, którego intencji wciąż nie potrafi rozszyfrować, chłopaka, który w jednej chwili likwiduje wszystkie mury obronne, jakie wokół siebie wzniosła. Ale czy może sobie pozwolić na zawierzenie komuś takiemu?
Życie w nienawiści, obawa przed porzuceniem uprzedzeń i próbą zrozumienia czyichś racji, bagatelizowanie problemu - to tylko niektóre z poruszanych tu tematów. Kacey próbuje na swój własny sposób poradzić sobie z tym, co ją trapi, nie chce pogodzić się z przeszłością, ani tym bardziej z myślą, że mogłaby wybaczyć. Zespół stresu pourazowego może objawić się w najmniej oczekiwanych momentach, jednak dziewczyna wciąż uważa, że terapia nic jej nie da. Ale i pomoc na siłę nie jest tu rozwiązaniem. Więc co? Czy w nowym miejscu, wśród bliskich jej ludzi Kacey zdoła na nowo nauczyć się, jak to jest cieszyć się z życia? A może przeszłość znów rzuci cień na wszystkie jej starania? I jakie są intencje Trenta? Dlaczego zdaje się wiedzieć o Kacey więcej niż powinien? Cóż, zapraszam do lektury.
"Nie otwiera się, nie potrafi znieść dotyku dłoni, ponieważ przypomina jej o śmierci. Nie dopuszcza nikogo do siebie, ponieważ idzie za tym ból."
Mocną stroną powieści są bohaterowie - nakreśleni umiejętnie i z sensem. Trent to kolejny chodzący ideał, który jednak pod swoją przyprawiającą płeć piękną o palpitację serca powierzchownością skrywa wiele tajemnic. Kacey łatwo przychodzi ocenianie innych po pozorach, jest bardzo skryta i nikomu nie pozwala się zbliżyć, jednak na prośbę siostry próbuje znów upodobnić się do dawnej siebie. No i oczywiście są jeszcze pozostali bohaterowie - pewny siebie i arogancki Ben, troskliwy wielkolud Nate, Livie, będąca prawdziwym wzorem cnót, wbrew pozorom naprawdę inteligentna i sympatyczna Storm, urocza Mia, a nawet Cain, którego postawa niejednokrotnie zaskoczyła Kacey. Jest tu sporo postaci, które można szczerze polubić, nie zabrakło też humoru i mniej lub bardziej dwuznacznych tekstów czy sytuacji.
Nie powiedziałabym, że jest to zbytnio przesłodzona historia, jednak dobre wydarzenia potrafią się całkiem sprawnie nagromadzać. Na nieszczęście bohaterów, te złe również nie ustępują im pola. Z początku zachowanie Kacey w towarzystwie Trenta mocno mnie irytowało. Zdenerwowanie, podniecenie - w porządku, ale to, że sam jego widok sprawiał, że stawała jak wryta, nie mogąc sklecić praktycznie żadnej sensownej wypowiedzi było dla mnie przesadą. Poza tym mniej więcej w połowie zdążyłam się już zorientować, jaki to sekret skrywa Trent, więc nie było to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Mimo tego wszystkiego "Dziesięć płytkich oddechów" czytało mi się całkiem przyjemnie i, o ile będę miała okazję, chętnie przeczytam kolejną książkę K. A. Tucker.
"Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je."
Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2014/09/k-tucker-dziesi...