Jak wszyscy dobrze wiemy, horrory pana Grahama Mastertona odnoszą na świecie wielkie sukcesy. Charakteryzują się one przede wszystkim scenami z dużą ilością krwi i innych ohydztw oraz ostrymi scenami erotycznymi. „Drapieżcy” są kolejnym świetnym przykładem połączenia takiej perwersji z prawdziwą makabrą.
Głównym bohaterem jest tutaj David Williams, samotny ojciec siedmioletniego Danny’ego. Pewnego dnia mężczyzna przyjeżdża wraz z synem na wyspę Wight i postanawia odremontować Fortyfoot House – stary sierociniec, w którym ponad sto lat wcześniej w tajemniczych okolicznościach zginęli wszyscy wychowankowie. Jednak sprawa tego domu jest dosyć dziwna i niepokojąca. Mieszkańcy unikają rozmów na ten temat i omijają go szerokim łukiem.
Wkrótce David poznaje młodą, piękną Liz, która wraz z nim i z Dannym zamieszkuje w Fortyfoot House. Między nią i Williamsem rodzi się namiętny romans.
Jednak niebawem cała sielanka zostaje zburzona przez tajemnicze, nadprzyrodzone, przerażające wydarzenia. David zwraca się o pomoc do miejscowego pastora, Dennisa Pickeringa, i odkrywa, że za tym wszystkim stoi prastara cywilizacja, która panowała na Ziemi przed narodzinami człowieka i która chce powrócić. Do tej cywilizacji należą: tajemniczy pan Billings, wiedźma Kezia Mason i Brązowy Jenkin – półchłopiec, półszczur, mówiący po angielsku, po francusku i po niemiecku zarazem. David wraz z Dennisem próbują zwalczyć całą trójkę, jednak Kezia za pomocą swoich czarów zmienia pastora w krwawą miazgę. Gdy zrozpaczony David sam podejmuje z nimi walkę, udaje mu się ocalić małą dziewczynkę imieniem Charity. Niemal na samym końcu historii bohaterowie są świadkami okrutnego i krwawego rytuału, podczas którego kobieta próbowała urodzić demona, lecz została rozerwana na strzępy, a z jej brzucha wyłoniła się mackowata bestia. Z pomocą miejscowego sierżanta Davidowi z trudem udaje się pokonać Billingsa, Kezię i Brązowego Jenkina. I wszystko opcjonalnie wraca do normy.
Cóż mogę rzec o tej książce… Jest naprawdę makabryczna! Na pewno nie dla dzieci, młodzieży i ludzi o słabych nerwach! Już od pierwszej strony czuć mroczną, niepokojącą atmosferę grozy, od sceny, w której David znajduje się na ciemnym strychu. Do dziś pamiętam, jak brałam tę książkę do szkoły i czytałam koleżankom na głos… Brrr! Aczkolwiek bardzo lubię twórczość Mastertona, którą znam od paru ładnych lat, i doceniam jego wyobraźnię, bo sama takiego krwawego horroru bym nie napisała
.
Stanowczo
ZABRANIAM tej książki młodym ludziom o słabych nerwach! To lektura tylko dla odważnych!