„(...) chyba wierzę, że każdy jest zdolny do zmiany. Co nie znaczy, że każdy to zrobi. Nie da się nikogo uratować, jeśli on sam tego nie chce.”
Jak i w „Łasce utraconej” Grace jest silną bohaterką. Można wczuć się w jej wszystkie uczucia: miłość, strach, nienawiść. Dziewczyna ma sporo na głowie i czasami nie potrafi sobie ze wszystkim poradzić. Grace odkrywa w sobie nowe moce. Nadal postać Talbota zaskakuje i momentami nie wiadomo jak postąpi i kim tak naprawdę jest. Daniel musi zaakceptować prawdę o tym, kim się stał dzięki pomocy Grace. Do rodziny wraca Jude, ale w jej składzie pojawiają się i inni.
Ponownie Bree Despain postarała się, żeby przyciągnąć uwagę czytelnika i tak samo jak poprzednie tomy „Podarunek śmierci” czyta się szybko i z zapartym tchem. Od samego początku czytelnik jest w wprowadzony w wir wydarzeń, a na ich brak na pewno nie można narzekać. Akcja toczy się szybko i często zaskakuje. Pełna napięcia i zwrotów akcji. Wielkim plusem jest humor, który pojawia się w mało oczekiwanych momentach i zdarzało mi wybuchnąć śmiechem. W tej części dużo się wyjaśnia, ale nadal pozostaje parę pytań bez odpowiedzi, na które musimy już sami sobie odpowiedzieć.
Życie Grace jest w rozsypce. Daniel nadal jest wilkiem, Talbotowi niemożna ufać, a Caleb wciąż zagraża bezpieczeństwu ich wszystkich. ŚmierćSirhana zbliża się wielkimi krokami i wszystko wskazuje na to, że nieuda się uniknąć walki.Czy Grace ulegnie wilkowi, próbując uratować rodzinę? Co się stanie z Danielem… i czy ich miłość przetrwa tę wielką próbę?
PREMIERA 19.09.2012
Cykl "Dziedzictwo Mroku"...