Okruchy dnia

Recenzja książki Okruchy dnia
Stevens należy jeszcze do tych kamerdynerów, którzy całym sobą oddawali się pracy. Mając za wzór chociażby swojego ojca, starał się jak najlepiej służyć swojemu pracodawcy i czuł satysfakcję z sukcesów - zarówno swoich jak i chlebodawcy. Po latach wiernej służby nawet do wiekowego Darlington Hall zawitały jednak nowe czasy, a wraz z nimi całkiem inny styl życia. Stevens wciąż nieprzyzwyczajony do bezpośredniego usposobienia nowego pracodawcy Amerykanina dostaje propozycję krótkiej podróży po Anglii. Początkowe niezdecydowanie powoli przekształca się w decyzję, a podróż po rodzimym kraju okazuje się świetną okazją do wspominania dawnych zdarzeń. Te z kolei mimowolnie skłaniają do stopniowego rozliczania się ze swoją przeszłością. Do jakich wniosków może dojść kamerdyner, który całe swoje życie poświęcił pracy? Czy mógł wybrać lepiej?

Na początek wspomnę, że spodziewałam się czegoś nieco innego. Oczekiwałam jakiegoś wielkiego bum na koniec i nie dostałam go. Mimo to nie narzekam. Ta subtelna, zabawna i nieco nostalgiczna powieść bardzo trafnie ukazuje społeczne konwenanse, różne postrzeganie pewnych aspektów, pokazuje, jak z perspektywy czasu lub odmiennego punktu widzenia niegdysiejsze sukcesy mogą się okazać błędami. Świetnym pomysłem okazało się również wplecenie do powieści rzeczywiście istniejących osobistości, które dodały jej realizmu. Wymiana niektórych uprzejmości nieodzownie wywoływała u mnie uśmiech, podobnie jak duma i upór, często występujące w rozmowach między Stevensem a panną Kenton (gospodynią), choć te przywoływały też czasem lekką nutkę goryczy. Mimo to Ishiguro nikogo tu nie ocenia, przedstawia jedynie sytuacje, resztę pozostawiając nam. W jego powieściach czuć pewną melancholię, która stale nam towarzyszy.

"Zły kamerdyner to taki, który z byle powodu zastępuje postawę zawodową postawą prywatną. Dla takich osób zawód kamerdynera jest czymś w rodzaju roli w pantomimie; najmniejszy poślizg, najdrobniejsze potknięcie i już spada maska, za którą ukrywał się aktor."



Autor świetnie dobiera sposób, w jaki wyrażają się jego bohaterowie. O ile w "Malarzu świata ułudy" narracja przypominała swobodną, niespieszną rozmowę, o tyle w "Okruchach dnia" od razu dostrzegamy, że mamy do czynienia z szanującym swoją profesję kamerdynerem, przez którego przemawia wieloletnie doświadczenie. Poza tym dystyngowany język i estyma, z jaką zwraca się do czytelnika, dodatkowo umilają lekturę. Stevens również daje się lubić, choć bywa dość nieporadny. Czasami trudno też zrozumieć jego wybory, co wynika z jakże odmiennego sposobu bycia, tą "zawodową godnością", jak zwykł mawiać. Jego oddanie naprawdę robi wrażenie, w niektórych sytuacjach wzbudza też niekłamany podziw, choć jednocześnie może dać pewne powody do współczucia. Ale czy słusznie?

Nie odnieście żadnego mylnego wrażenia, patrząc na moją ocenę. Prawda jest taka, że książka mi się spodobała i niejednokrotnie zastanawiałam się nad podniesieniem jej oceny (nawet teraz mam taką chęć), jednak coś mi nie pozwalało. Ulotność, którą zdecydowanie poczytuję jako jedną z jej zalet, jest jednocześnie tą cechą, która sprawia, że szczegóły powieści mogą szybko zatrzeć się w pamięci, pozostawiając po sobie głównie ogólne wrażenie i jedynie te elementy, które z jakiegoś powodu nie pozwoliły o sobie zapomnieć. Nie ma tu nic, co wstrząsnęłoby czytelnikiem, wywołało jakieś intensywniejsze uczucia. Mimo to zdecydowanie nie żałuję czasu spędzonego z "Okruchami dnia" i z chęcią kolejny raz sięgnę po twórczość Kazuo Ishiguro.

"Obrał w życiu jakąś drogę, okazało się, że niesłuszną, ale przynajmniej coś wybrał. A ja? Ja nie mogę powiedzieć o sobie nawet tego."



Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2014/09/k-ishiguro-okru...
0 0
Dodał:
Dodano: 13 IX 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 147
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Zuza
Wiek: 27 lat
Z nami od: 04 VII 2012

Recenzowana książka

Okruchy dnia



Narratorem książki jest Stevens, angielski kamerdyner, który wierność wobec pracodawcy i wypełnianie obowiązków stawia ponad wszystko. Swoje dotychczasowe życie w całości podporządkował służbie u lorda Darlingtona. Po śmierci chlebodawcy nadal prowadzi jego dom. Podczas krótkiego urlopu wyrusza samochodem do Kornwalii, by namówić do powrotu dawną gospodynię – pannę Kenton. Rozpamiętuje minione lat...

Ocena czytelników: 4.85 (głosów: 10)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0