Temat zdrady jest trudny zarówno dla mężczyzn jak i kobiet. Często osoby, które doświadczyły tego w swoim życiu, a następnie cierpiały, doskonale znają ten ból i pojawiającą się pustkę. Emily Giffin od samego początku swojej pisarskiej kariery, niejednokrotnie poruszyła ten temat, dbając jednak, aby za każdym razem był on ukazany w inny sposób.
Tessa i Nick są małżeństwem od siedmiu lat, mają dwójkę cudownych dzieci oraz prowadzą niemal doskonałe życie wśród miejskiej elity. Jednak ich związek wyróżnia łączące ich uczucie, które miało pozostać takie na zawsze. W jednej chwili wszystko się zmienia, a dokładnie w momencie, kiedy na oddział chirurgiczny Nicka, zostaje przywieziony mały Charlie. Wtedy Nick poznaje Valerie, jego matkę.
Emily Giffin w każdej ze swojej powieści obyczajowej kładzie szczególny nacisk na relację międzyludzkie. Zarówno w Coś pożyczonego i Coś niebieskiego była to szczególna przyjaźń, przeradzająca się we wzajemny szacunek i głęboką miłość. Tym razem otrzymaliśmy doskonałe połączenie zrozumienia i ciepła domowego ogniska. Wszystko zawdzięczamy doskonale wykreowanym bohaterom i niebanalnej fabule.
Tessa kocha swoją rodzinę i jest gotowa zrobić dla niej wszystko. Już poświęciła karierę, przyjaźnie i oddała się pracy w domu, każdego dnia przygotowując dzieci na następny dzień w szkole, gotując i po prostu będąc. Nigdy nie wini swojego męża o to, że zostaje do późna w pracy, nie robi wymówek, kiedy nagle musi opuścić randkę czy nie podnosi głosu, kiedy się spóźnia. Mimo jej pobłażliwości, Tessa niejednokrotnie pokazuje, jak silną i wytrwałą jest kobietą.
Valerie to całkowite przeciwieństwo Tessy. Oczywiście również kocha swojego jedynaka bardzo przejmuje się jego wypadkiem, martwi się o niego, ale jednocześnie w życiu ma inne priorytety. Nie uważa siebie również za typową kobietę z elit, a wręcz gardzi kobietami, które uczęszczają na tenisa czy kosmetyczki.
Emily Giffin w książce zestawiła te postacie w taki sposób, iż czytelnik od razu jest zdolny do wykrycia wszelkich różnic w ich charakterach. Mimo że obie doskonale się uzupełniają, stanowią dwa odrębne kontynenty, które łączy miłość do dzieci. Rozdziały są napisane raz z perspektywy Tessy, jako narratora pierwszoosobowego, raz Valerie - narrator trzecioosobowy. Dlatego dokładne, głębsze uczucia, czytelnik jest w stanie poznać dopiero wchodząc do życia Tessy.
Pisarka jest również jedyną osobą, która sprawiła, iż poczułam ogromny wstręt do bohatera za to, jakim człowiekiem się stał. Czytanie rozdziałów z jego udziałem nie były już tak przyjemne, jak wcześniej. Nie zmienia to jednak faktu, że Siedem lat później to świetna powieść obyczajowa, którą naprawdę warto przeczytać. Przystępny język, niebanalna historia oraz realistyczni bohaterowie to tylko kilka argumentów, które za tym przemawiającą.