Kiedy usiadłam do lektury Deadline poczułam, że kończy się dla mnie coś ważnego i przełomowego. Stałam się trochę bardziej antyspołeczna niż dotychczas, bo wiedziałam, że muszę zakończyć przygodę z Przeglądem Końca Świata na jakiś czas. Do tej pory (minęło sporo czasu odkąd skończyłam czytać) nie wiem czy się cieszyć z tego, iż miałam okazje przeczytać tak genialną trylogię czy pogrążyć się w rozpaczy z powodu jej zakończenia. Kobiety są w sumie bardzo niezdecydowane, wiec pozwolę sobie na jedno i drugie... bo mogę, o!
Końcówka drugiego tomu zmiażdżyła chyba prawie każdą osobę, która ją przeczytała. To było najbardziej niespodziewane zakończenie z jakim się spotkałam i szczerze współczuję każdemu, kto musiał tak długo czekać na kontynuację. Podziwiam was za nerwy ze stali. Drugi tom postawił wysoką poprzeczkę trzeciej części, bo tak naprawdę w Deadline autorka rozkręciła się, pokazała na co ją stać przekazując na kartach powieści intrygującą fabułę oraz bohaterów którzy ewoluowali.
Blackout zaczyna się jak każda poprzednia część, czyli od krótkich notatek z blogów postaci przewijających się w historii. Spodobał mi się taki zabieg, wyjaśnia on niektóre niejasności oraz wprowadza dokładniejsze przemyślenia bohaterów, dzięki czemu czytelnik może ich lepiej poznać.
Już wiemy, że Georgia wróciła do życia a autorka postanowiła znowu włączyć ją do akcji. Tajemnica jej zmartwychwstania jest banalnie łatwa, ale jednocześnie zaskakująca. Przynajmniej ja tak miałam. Ucieszyłam się, że to znowu Georgia przejmuje stery i moja ulubiona postać po raz kolejny będzie mnie oczarowywać swoim bystrym umysłem oraz ciętym językiem.
Z drugiej strony mamy do czynienia z prowadzącymi Przegląd Końca Świata. Grupa postanawia odkryć pewne tajemnice, a Shauna głównym celem jest wyeliminowanie osób odpowiedzialnych za śmierć jego siostry.
Tylko Mira Grant potrafi wprowadzić zamęt przez zmutowane genetycznie komary, które zarażają wirusem Kellis-Amberlee, a na dodatek robi to w świetnym stylu.
Najbardziej irytującą dla mnie sprawą były liczne powtórzenia, ale można je już dostrzec od pierwszego domu. Trochę to niekomfortowe, ale nie zmienia odbioru historii, która jest godna polecenia.
W Przeglądzie Końca Świata bohaterowie nie tylko zajmują się zabijaniem zombie. Raczej walczą o przetrwanie czy też walczą z niesprawiedliwością ludzi, których zadaniem jest sprawowanie pieczy nad obywatelami. Ponadto to nie tylko thriller polityczny, ale także uczucia, z którymi muszą zmagać się ludzie podczas apokalipsy, wybieranie mniejszego zła, czy podejmowanie odpowiednich decyzji.
Moim zdaniem, Przegląd Końca Świata to naprawdę udana trylogia, w której autorka porusza tak wiele problemów, które są obecne teraz, że każdemu powinna się ona spodobać. Dla mnie te trzy książki stanowią coś odmiennego, przełomowego i na pewno nie zapomnę tej historii oraz bohaterów za szybko.