Coś ostatnio rozbrykałyśmy się z tymi książkami dla dorosłych, ale to chyba dlatego, że są wakacje. Dzieci zamiast siedzieć nad książkami powinny korzystać ze świeżego powietrza. A my? Relaksik z dobrą lekturą. A co! Nam też się coś od życia należy, prawda? No i własnie tak to wygląda. Dzieciaki choć tak zupełnie z książek zrezygnować nie potrafią - mają na nie ciut mniej czasu. Za to my wykorzystujemy każdą wolną chwilkę, by poczytać. Ach... chwilo trwaj!
Ale nie o lenistwie chciałam Wam dziś pisać lecz o książce, którą właśnie skończyłam czytać. Chodzi o powieść o dość tajemniczym tytule: "Porozmawiaj z księżycem". Nie ukrywam, że trochę mnie on zaintrygował i dlatego postanowiłam sięgnąć po tę lekturę. Wydawało mi się, że trafiłam na jaką romantyczną książkę o miłości i pożądaniu. To takie moje pierwsze skojarzenie. Dopiero gdy zaczęłam czytać, zostałam sprowadzona na ziemię. Bo powieść ta ma niewiele wspólnego z płomiennym romansidłem. Fakt, miłości w niej jest wiele. Ale nie takiej jakiej bym oczekiwała. Powiem Wam tak szczerze, że zupełnie mi ten tytuł tutaj nie pasuje. Dla mnie, to on nieco wprowadza w błąd czytelnika. Ale na szczęście nie tytuł jest tu najważniejszy. A co do pozostałych elementów tej książki raczej nie ma żadnych zastrzeżeń.
Powieść, którą chciałabym Wam dziś polecić to typowa saga rodzinna. Poznamy tu Eufrozynę i Juliusza oraz ich czwórkę pociech: Helenę, Agatę, Karola i Celinkę. Poza tą rodzinką spotkamy również Roberta, szwagra Eufrozyny, który niestety bardzo wcześnie owdowiał zostając na świecie z dwójką ich dzieci: Witkiem i Wandą. Mężczyzna bardzo przeżył stratę ukochanej. Bardzo długo nie mógł otrząsnąć się po jej śmierci. Na szczęście mógł liczyć na siostrę zmarłej żony i jego rodzinę. Po pewnym czasie nawet poznał kogoś wyjątkowego. Znów się zakochał i wziął ślub. A jego wybranka - Anita - wkrótce potem urodziła bliźnięta: Felę i Kamilka. Tak się też złożyło, że obie rodziny zamieszkały bardzo blisko siebie. Dokładnie w tym samym bloku, w tej samej klatce, a nawet na tym samym piętrze! Co więcej, zarówno dorośli, jak i dzieciaki bardzo się ze sobą zżyły. No nic dodać nic ująć - jedna wielka rodzinka! Ta powieść to historia tych wszystkich osób, które wymieniałam Wam wyżej. Jak widzicie - poznajemy ich, gdy ich dzieciaki są jeszcze malutkie i gdy przyjaźń między nimi zaczyna rozkwitać. Potem czytamy o tym jak dzieci rosną, dorastają, a nawet jak zakładają własne rodziny i doczekają się własnego potomstwa. Śledzimy ich losy, cieszymy się ich szczęściem i płaczemy, gdy coś jest nie tak. Bo jak wiadomo, życie to nie bajka. Nie zawsze jest różowo. A ta książka jest właśnie o życiu. Opisuje wydarzenia, które mogłyby spotkać każdego z nas. Jest tak prawdziwa, że aż mamy wrażenie, jakbyśmy byli obserwatorami prawdziwych postaci. Jakbyśmy podglądali życie kogoś z naszego otoczenia
Poza tą gromadką bohaterów przez tą książkę przetacza się jeszcze cały szereg innych osób. Partnerzy dorastających synów i córek, mężowie, żony, przyjaciele... Jest tego cała masa. I powiem Wam szczerze, że czasem można się nieco pogubić. Ja miałam problem na początku. Tych imion w tak krótkim czasie narobiło się tyle, że czasem zastanawiałam się kto jest czyim dzieckiem, a kto rodzicem. To na szczęście długo nie trwało i wkrótce wpadłam w rytm, ale zanim to nastąpiło musiałam przestawić szare komórki na tryb maksymalnego skupienia, by to wszystko ogarnąć. Ale gdy już opanujemy wszelkie koligacje - czytanie tej powieści jest znacznie przyjemniejsze. Wierzcie mi!
Co więcej, ta powieść to przede wszystkim cała masa dialogów. To także wydawało mi się dziwne na samym początku. Niekiedy czułam się jakbym słuchała jakiejś telenoweli. Autorka przeskakiwała z wydarzenia na wydarzenie wdrażając nas w życie tej wielkiej rodziny niemalże wyłącznie za pomocą dialogów. To z rozmów naszych bohaterów musiałam domyśleć się większości rzeczy. To nie było wcale uciążliwe. Nie uznajcie tego za jakiś minus tej powieści. Absolutnie nie! Chciałam Wam jedynie zwrócić uwagę na nietypowy sposób pisania autorki. Zupełnie inny. I według mnie bardzo ciekawy. Początkowo byłam zaskoczona i bardzo szybko się do tego przyzwyczaiłam. I albo po pewnym czasie to się zmieniło, albo ja zupełnie przestałam na to zwracać uwagę.
Jak już wiecie, bohaterów w tej książce nam nie brakuje. Jest tu ich cała gromadka i każda z tych osób jest zupełnie inna. Po dość powściągliwego i często nie nadążającego za szybkim biegiem wydarzeń Juliusza, poprzez bystrą, serwującą bardzo cięte riposty Celinkę, a na przebojowej i bardzo aroganckiej Karolinie skończywszy. Jednak to co nas ujmuje bardzo mocno za serce to niezwykła więź jaka łączy te wszystkie osoby. Ich ogromna miłość, zaufanie, przywiązanie. Naprawdę, aż się serce ściska. Oni wszyscy ( z małymi wyjątkami) są dla siebie bardzo serdeczni i szczerzy wobec siebie. Rozumieją się bez słów, znają jak przysłowiowe "łyse konie". Naprawdę - tylko pozazdrościć!
Ta książka na prawdę bardzo mi się podoba. Zarówno kreacja bohaterów, jak i wydarzenia w niej opisane. Czytałam ją z uśmiechem na twarzy (no poza małymi wyjątkami, w których uroniłam kilka łez). Ale ogólnie muszę przyznać, że nastrajała mnie ona bardzo pozytywnie. Aż żałuje, że moja rodzina nie jest aż tak liczna. To musi być wspaniałe uczucie mieć wokół siebie tyle przyjaznych osób. Co więcej, jest to powieść, która sprawia, że życie staje się lepsze. Że inaczej patrzymy na świat. Jak dla mnie rewelacja. Polecam!
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2014/08/poro...