Przy lekturze towarzyszyło mi wiele emocji, choć były jakby stłumione. Porządkując sobie w głowie kolejne myśli, miałam sporo do powiedzenia, jednak gdy przychodziło do przelania ich na papier, nagle się gdzieś rozpływały. Pogubiły się, nie brzmiały tak, jak powinny. Ale gdy już zaczęłam, wciąż odnajdywałam coś, o czym warto byłoby wspomnieć. Czy udało mi się zawrzeć to, co najważniejsze? Oceńcie sami.
Adam i Ewa mieli swój własny plan na życie. Obejmował on wszystko, co najlepsze i taki też żywot miał zapewnić. Byli zgodnym małżeństwem - najpierw kariera, dziecko dopiero w chwili, gdy będą mieli pewność, że mogą mu zapewnić najlepszy możliwy start. Dziecko oczywiście też miało być idealne. A potem na świat przyszła Myszka. I wszystko prysło jak bańka mydlana. Zamiast upragnionego przyszłego geniusza pojawiła się dziewczynka z zespołem Downa. I to nie z żadną lekką odmianą, a jedną z najcięższych. Decyzja Adama była jednoznaczna - oddać ją do specjalistycznego ośrodka. Z początku Ewa się z nim zgadzała, jednak naszły ją wątpliwości. Czy mogłaby tak po prostu oddać własne dziecko? Czy zamiast tego nie powinna sama [czy raczej wraz z mężem] otoczyć ją troskliwą opieką i miłością? I tak oto do domu wróciła wraz z Myszką, która wywróciła cały ich dotychczasowy świat do góry nogami. Czy dziewczynka zniszczy wszystko, co było między nimi? A może właśnie przyczyni się do zmiany na lepsze? Będzie dla nich katastrofą, czy darem?
"Pielęgnuję tego motyla, ale to trudne pielęgnować coś, co tylko przeczuwasz, że jest."
Życie podporządkowane potrzebom Myszki przynosi Adamowi i Ewie wiele sprzecznych uczuć - smutek nieustannie przeplata się z radością, jest też nieco gniewu, upokorzenie, wstyd, mnóstwo żalu, zmęczenie. Ale jest także miłość. I nadzieja. Ewa niejednokrotnie przeżywała chwile zwątpienia, oscylując gdzieś pomiędzy miłością a nienawiścią żyła z dnia na dzień, cały jej świat kręcił się wokół Myszki, której nie spuszczała z oka praktycznie nigdy. Adam natomiast odciął się od nich. Trudność sprawiało mi życie obok nich, ale nie potrafił ich też opuścić. Nieraz przychodziło mu na myśl, że mógłby tak po prostu wyjść z ukrycia, dołączyć do oglądanej z daleka sceny, jednak po tak długiej bezczynności, wydaje mu się to niemal niemożliwe. A jednak może właśnie ten dystans pozwalał mu niejednokrotnie zrozumieć Myszkę lepiej niż Ewa. Podczas gdy ona spędza kolejne dni na opiece nad córką, Adam poświęca się pracy. I rozmyślaniom. Choć wie jak to brzmi, marzy o przyszłości po śmierci Myszki, o nowym potomku i rozwoju inżynierii genetycznej. O świecie, w którym ludzie pozbawieni byliby wad. Ale czy to możliwe?
"Pan rozdaje swe dary, nawet te niechciane. Nic nie zostawia dla siebie."
Sposób, w jaki autorka przedstawiła niekończące się dzieło stworzenia, jak i samego Boga - nie zawsze pewnego swojej nieomylności, popełniającego błędy - oraz rolę, jaką odgrywała w tym wszystkim Myszka, z pewnością jest ciekawy i dość nietypowy. Jest w tym pewien mistycyzm i urok. Z początku nie miałam jednak pojęcia, do czego autorka zmierza, co chce przez to pokazać. Bardzo udane było również przedstawienie psychiki Myszki, przywodzące na myśl tytułową wieczną poczwarkę. Nasza mała bohaterka czuje tak samo, jak inne dzieci, czy nawet mocniej, ma swoje marzenia, potrzeby i bogaty świat wewnętrzny, jednak wszystko to niweczy ułomność jej ciała. Dzieci z zespołem Downa nie zdrowieją ni stąd ni zowąd, nie ma się co czarować. A jednak wciąż pozostają ludźmi, którym należy się miłość, i którzy potrafią ją odwzajemnić.
To nie tylko historia o wychowywaniu dziecka z zespołem Downa. To także opowieść o tworzeniu, o nieistniejącej doskonałości i pięknie tego, co niedoskonałe. Z każdą chwilą obezwładnia coraz bardziej i mimowolnie skłania do postawienia sobie pytania: jak my postąpilibyśmy na miejscu Ewy i Adama? To książka, o której można by było rozprawiać bardzo długo. Rozwodzić się nad postawami bohaterów, reakcjami otoczenia, niesprawiedliwością losu i wieloma innymi sprawami. A każde kolejne zdanie przywodzi na myśl następne tematy, którymi można by się zająć. Ja jednak już i tak dość mocno się rozpisałam, więc już na koniec dodam tylko, że serdecznie polecam zapoznać się z "Poczwarką".
"Tęsknota to także forma życia..."
Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2014/08/d-terakowska-po...