„(...) ktoś, kogo niedawno poznałem, zadał mi pytanie o uczciwość i o to, ile jest warta.
- Ile jest warta?
- Jest bezcenna.”
Oto finałowy tom kolejnej serii. Za każdym razem, gdy jakąś kończę, a była ona ciekawa, ze smutkiem opuszczam jej świat. I tak było tym razem.
Ponownie mamy do czynienia z narracją naprzemienną – raz obserwujemy Arię, a raz Perry'ego. Muszę przyznać, że niesamowicie zżyłam się z nimi, ale nie tylko. W mojej pamięci pozostaną na pewno też Roar, Liv, Molly oraz wielu innych. Myślę, że zostali dobrze wykreowani. Każdym z nich nie jest pusty w środku, targają nim emocje – są to silne postacie.
„Wszyscy jesteśmy zdolni do strasznych rzeczy, Soren. Ale możemy naprawiać swoje błędy. Sama nie wiem... Muszę w to wierzyć. W przeciwnym razie co nam pozostanie?”
W tym tomie skupiamy się na próbie dotarcia do tajemniczego Wielkiego Błękitu. Myślałam, że akcja książki skupi się wyłącznie na tym wątku, ale pomyliłam się. Płynie ona szybko i jest ciekawa. W porównaniu do „Przez bezmiar nocy” ta część jest ciekawsza. „Wielki Błękit” zawiera w sobie dosyć sporo przemocy. Dochodzi do tortur czy morderstw.
Veronica Rossi stworzyła ciekawy świat. Burze eterowe, Pody, Wykluczeni i Osadnicy. Do całej serii dołączone są jeszcze dwie nowele, które z przyjemnością przeczytam, a do świata Arii i Perry'ego jeszcze powrócę.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/